Matowe pomadki Golden Rose ledwo weszły na rynek, a już zawładnęły całą blogosferą. Ja jak zwykle jestem w tyle z nowościami, ale gdy w moje ręce wpadła jedna, od razu zapragnęłam kolejnej. Golden Rose Velvet Matte Lipstick kosztują 10,90 zł za sztukę i są dostępne na stoiskach GR, a także na ich stronie internetowej.
Wybrałam sobie, moim zdaniem, dwa najładniejsze i najbardziej intensywne kolory z całej gamy, która liczy 20 odcieni. Mój wybór padł na numery 11 i 15, które widzicie na zdjęciach poniżej. W oko wpadły mi już same opakowania, które jak na tak tanie szminki, są bardzo eleganckie :)
Szminki, mimo tego, że są dość suche (ze wględu na matowe wykończenie), dobrze rozprowadzają się na wargach. Za pierwszym razem mój brak doświadczenia z taką konsystencją sprawił, że nie potrafiłam ich równomiernie nałożyć, ale potem było już tylko lepiej. Podoba mi się, że nie kleją się po nałożeniu - nie ma problemu z przyklejonymi włosami :P Nie zbierają się w kącikach ust i nie "emigrują" na zęby - istne cuda!
Oba kolory są bardzo, ale to bardzo trwałe! Bez jedzenia i picia wytrzymują spokojnie 4 godziny, po posiłku widać nieznaczny ubytek koloru, ale nie jest on aż tak bardzo rzucający się w oczy. Niestety, jak każde matowe pomadki, trochę wysuszają delikatną skórę ust, więc warto zadbać o ich pielęgnację i nawilżenie, a także regularne peelingi.
Efekt? Satyna aż do zupełnego matu, który można uzyskać po delikatnym odciśnięciu nadmiaru na chusteczkę. Przyznam się szczerze, że obu odcieni używam na zmianę praktycznie codziennie - tak mi się spodobały, że nie mogę się z nimi rozstać :P
Nr 15 - pomidorowa, jasna czerwień, którą widać z daleka. Jak wiecie, kocham czerwienie na ustach, ale takiego odcienia jeszcze nie miałam. Jest piękny, elegancki, seksowny i niesamowicie intensywny!
Nr 11 - neonowy róż, takie połączenie fuksji z maliną :) To moje pierwsze starcie z tak intensywnym różem na ustach i muszę przyznać, że czuję się dobrze w takim kolorze. Pasuje zarówno na imprezę, jak i do pracy, czy do szkoły. Już nie mogę się doczekać lata - na tę porę roku będzie idealny!
Zakochałam się w tych pomadkach i z bólem muszę przyznać, że dwa kolory mi nie wystarczą... Niestety, bardzo ciężko je dostać stacjonarnie, szczególnie te dwa numerki, które pokazałam. Polujcie na nie, bo naprawdę warto! Są tanie, a ich trwałość i pigmentacja po prostu powala :)