Marzeniem każdej z nas są długie do nieba, gęste i podkręcone rzęsy. Co zrobić, gdy z natury mamy je rzadkie, krótkie i proste? Niektóre z nas kupują drogie tusze, inne chodzą do kosmetyczki na przedłużanie, a jeszcze inne doklejają sobie sztuczne rzęsy. Nie każdy tusz jednak daje taki efekt, jak byśmy chciały, zabiegi przedłużania są drogie i trzeba je powtarzać, a sztuczne rzęsy lub kępki odpadają.
Powstało jednak coś, co może być połączeniem tych trzech rzeczy w jedną ;) System przedłużania rzęs metodą 1-2-1 Magnetic Lash Santhilea London, składający się z dwóch elementów: maskary i tzw. "lash bulidera", czyli czarnych włókien, które przyklejają się do końców rzęs, sprawiając że stają się one grubsze i dłuższe, niż naturalnie.
System do przedłużania rzęs 1-2-1 Magnetic Lash jest alternatywą dla sztucznych rzęs oraz zabiegów przedłużania w gabinetach kosmetycznych. Opracowany, aby Twoje rzęsy nareszcie były glamour - seksowne, długie i pełne objętości, a jednocześnie nie zepsuły całego makijażu rozmazywaniem się i rozcieraniem. Magnetic Lash zawiera luksusowe składniki: kwas hialuronowy oraz witaminę E, które nawilżają i odżywiają - nie tylko wyglądasz bajecznie, ale również zapewniasz dobrą kondycję swoim rzęsom.
Cena: od 75 do 119zł, w zależności od sklepu
W pięknym, srebrnym kartoniku znajdujemy dwa kolejne (również srebrne) cuda. Jedno większe - maskarę i drugie ciut mniejsze - Lash Builder. Zacznijmy od tuszu.
Opakowanie jest dość duże, bo zawiera aż 12ml produktu. Szczoteczka jest dość wąska, długa, ze standardowym, nie silikonowym włosiem. Dobrze rozdziela rzęsy, lekko je wydłuża i pogrubia. Już sam tusz daje dość fajny efekt, ale należy łączyć go z Lash Builderem.
Lash Builder to opakowanie wyglądające tak samo jak tusz, ale trochę mniejsze. Mieści w sobie 1g czarnych, malutkich, matowych mikrowłókien, które przyklejają się do naturalnych rzęs i to właśnie one są odpowiedzialne za efekt końcowy ;)
Cały proces "przedłużania" składa się 3 kroków: maskara, lash builder i ponownie maskara. Wszystko jest dokładnie opisane w środku, na dołączonej ulotce (niestety, tylko w języku angielskim), taką samą instrukcję znaleźć można też na wierzchu opakowania. Ba, są nawet ilustracje, gdyby ktoś nie wiedział co i jak ;) Warto też wspomnieć, że Magnetic Lash jest bezpieczny dla osób noszących soczewki kontaktowe. Nie wiem jak to wygląda w praktyce, bo soczewek nie noszę, ale skoro taka informacja jest, to nie powinno być problemów z podrażnieniami i szczypaniem.
Postaram się dokładnie opisać wszystkie 3 kroki po kolei. Jak widać na zdjęciu poniżej, moje rzęsy z natury są dość mizerne - rzadkie, cienkie, proste i prawie niewidoczne. W Magnetic Lash pokładałam więc wielkie nadzieje, bo długie rzęsy od razu zmieniają wyraz twarzy i optycznie powiększają oko.
STEP 1: Nałóż grubą warstwę Magnetic Mascara, upewniając się, że każda rzęsa jest pokryta od podstawy do wierzchołka.
Nie ma większych problemów z nakładaniem tuszu. Nie brudzi powieki, ładnie rozdziela i pokrywa każde, nawet najkrótsze rzęsy. Fajnie wydłuża, ale trochę skleja, chociaż wydaje mi się, że to kwestia wprawy - do każdej szczoteczki trzeba się przecież przyzwyczaić.
STEP 2: Kiedy rzęsy są nadal wilgotne, zaaplikuj Lash Builder, delikatnie i równo muskając rzęsy od środka aż po same końce.
I tu zaczynają się schody, bo włókna lubią się trochę osypywać, więc warto najpierw pomalować oczy, a potem dopiero twarz. Raczej sprawnie mi szło nakładanie ich na rzęsy, choć skupiałam się bardziej na końcówkach, niż na całości. Nie zdarzyło się, żeby wpadały mi do oka, więc jest ok ;) Rzęsy rzeczywiście są wyraźnie wydłużone i pogrubione, ale wyglądają jak rozdwojone końcówki włosów.. Nic ważnego, bo trzeba naprawdę dokładnie się przyjrzeć, żeby to zobaczyć, ale pierwszy raz spotkałam się z czymś takim. Po nałożeniu włókien wystarczy poczekać chwilę, aż tusz podeschnie i włókna przykleją się do rzęs i można już przejść do kroku trzeciego.
STEP 3: Nałóż kolejną warstwę Magnetic Mascara. Delikatnie przeciągnij maskarą w górę i upewnij się, że każda rzęsa jest dokładnie pokryta.
Z tym krokiem nie ma co się spieszyć, bo gdy wykonamy go zbyt szybko, zdejmiemy z rzęs wszystkie włókna, które nie zdążyły się jeszcze przykleić. Warto skupić się tylko na końcach rzęs, żeby utrwalić uzyskany w kroku 2 efekt. A jaki ten efekt jest? Przyznam szczerze, że mnie się podoba ;) Rzęsy są długie, grube i kruczoczarne, żadnym tuszem jeszcze nie "zrobiłam" sobie takich pięknych firanek, a to tylko jedna warstwa - wszystkie 3 kroki można do woli powtarzać, uważając jednocześnie, żeby wszystko dobrze wyschło.
Tutaj zaznaczę, że nie używam Magnetic Lash na codzień, bo rzęsy wyglądają jak sztuczne, a do szkoły/pracy raczej preferuję make-up no make-up ;) Efekt, jaki uzyskujemy, nie utrzymuje się niestety cały dzień, ale wieczorem rzęsy nadal wyglądają dobrze, a mikrowłókna po prostu znikają, nie osypują się i nie robią nam efektu pandy. Muszę jeszcze popracować nad perfekcyjnym nakładaniem zarówno maskary, jak i włókien, bo wiem, że z tego zestawu można wykrzesać dużo więcej, niż mi się do tej pory udało. Uważam jednak, że cena nie jest wygórowana, biorąc pod uwagę ceny przedłużania rzęs u kosmetyczki, albo kwoty, jakie musimy wydać na profesjonalne odżywki, chcąc mieć rzęsy do nieba. Jest świetnym rozwiązaniem na większe wyjścia, nadaje się też dla osób, które na co dzień lubią teatralny look. Jestem ciekawa, jak włókna będą zachowywać się z inną maskarą i jak długo będzie mi służył tusz. Na razie używam Magnetic Lash ponad miesiąc i konsystencja się nie zmieniła ;)
Jak Wam się podoba efekt? Próbowałyście tej metody przedłużania rzęs?
Już sam tusz pięknie wydłużył Twoje rzęsy.Znając mnie to nie zdałoby to u mnie egzaminu bo ja zawsze maluje sie na ostatnią chwilę więc to za długa zabawa. Ale sam tusz chętnie bym przygarneła
OdpowiedzUsuńNo mi też się zdarza malować na ostatnią chwilę, wtedy już sięgam po normalny tusz i nie bawię się z włóknami ;)
UsuńBardzo podoba mi się sam efekt przedłużenia, chociaż takie "kłaczki" na rzęsach i efekt posklejanych rzęs nie wyglądają zbyt korzystnie. Nie wiem czy zdecydowałabym się na używanie tego produktu. :)
OdpowiedzUsuńZ daleka wyglądają pięknie, tylko z bliska widać te "kłaczki" :)
Usuńświetnie wygląda na rzęsach :)
OdpowiedzUsuńNo mogłoby być lepiej, ale efekt jest naprawdę "wow" :)
UsuńPróbowałam i efekt jest rzeczywiście świetny, ale te drobinki mi strasznie wpadały do oczu.
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście nic takiego się nie dzieje ;)
UsuńAle bajer, nie słyszałam o tym:D
OdpowiedzUsuńŁeee, ja już wzdychałam do Magnetic Lash od dawna :P
Usuńdają efekt aczkolwiek ja się boje tych włókien jednak zostaje przy starych metodach
OdpowiedzUsuńNie każdemu chciałoby się bawić z włóknami, rozumiem ;)
UsuńTeż się ich obawiałam, jednak jestem pozytywnie zaskoczona. Zestaw jest świetny, rzęsy cudownie przedłużone i u mnie nie widać efektu "poszarpanych rzęs", nawet z bliska :) Również z demakijażem nie ma problemu (zawsze używam płynu miceralnego), włókna nie wpadają do oczu, wszystko zostaje na waciku.
UsuńEKSTRA !!! :D Podoba mi się ;D Chętnie kiedyś wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńCzęsto są na niego promocje ;)
UsuńPierwszy raz słyszę o takiej metodzie! Wow! Super wyglądasz! :)
OdpowiedzUsuńJest więcej tego typu produktów, warto się rozejrzeć :)
UsuńCiekawe jak to wygląda z daleka, bo z bliska widać te kłaczki i rzęsy wyglądają jak gałązki :D
OdpowiedzUsuńEfekt jest - rzeczywiście są dłuższe i grubsze, ale jakoś te sterczące włoski mnie nie przekonują.
Postaram się uzupełnić recenzję o takie zdjęcie z daleka ;)
UsuńNie miałam nigdy tego produktu, ale chętnie bym kiedyś użyła.
OdpowiedzUsuńNapisałaś w recenzji, że włókna znikają , ale zastanawia mnie w jaki sposób ? skoro nie mamy efektu pandy, czyli nie opada to to na twarz. hmmm
Czy te włókna wpadają do oczu ?
Może wiatr je wywiewa :D
UsuńSerio, nie wiem gdzie one są, bo pod oczami nigdy nic nie zauważyłam, a i do oczu chyba nie wpadają, bo bym czuła ;)
ciekawy produkt, który ma potencjał
OdpowiedzUsuńlecz obawiałabym się tej szczoteczki a dokładnie tych włosków
Nie ma czego, nic złego nie robią te włókna ;)
UsuńMiałam maskarę Sensique z takimi kłaczkami, ale aż tak nie wydłużała rzęs ;-)
OdpowiedzUsuńJa miałam Illegal Length, też ma takie wydłużające włoski, ale strasznie sklejała :(
UsuńCałkiem ciekawie to wygląda, nie powiem :D. Aczkolwiek chwilę trzeba na to poświęcić, hmm ciekawe jakby się to u mnie sprawdziło:)
OdpowiedzUsuńJakoś wybitnie dużo czasu mi to nie zajmuje, a efekt narawdę jest ładny, wiec warto się pobawić ;) A Ty masz tak długie rzęsy naturalnie, że Ci przedłużanie niepotrzebne :P
UsuńNigdy nie przedłużałam rzęs, ale o tej metodzie słyszałam, a Twoja recenzja mnie zachęciła, mimo że trochę bawienia z tym jest. Ostatnio moje rzęsy nie są w dobrym stanie i sporo ich "zgubiłam" ;) przez co oko, traci swój urok. :) Dodaję do obserwowanych oczywiście :* i pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMoje też nie są w najlepszym stanie, chyba muszę pomyśleć o jakiejś dobrej odżywce :)
Usuńdla mnie efekt jest mega!
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam ;)
UsuńTo trzeba przetestować na sobie, żeby zachwycić się efektem, bo zdjęcia tego nie oddają. Co innego z bliska, a co innego z daleka, w połączeniu z makijażem całej twarzy ;)
Miałam kiedyś takie cudo, ale z innej firmy, ale mnie nie zachwyciło ponieważ produkt sypał mi się nie miłosiernie do oczu. ;( A myślałam że będzie to fajna alternatywa do klejenia rzęs, na jakieś większe okazje, jednak nie...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się sypał do oczu :( Może ta szczoteczka za dużo włókien nabierała?
UsuńBardzo fajna ta metoda, nie słyszałam wcześniej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Piękne rzęsy <3 Efekt naprawdę mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że niespecjalnie przedłużył Twoje rzęsy.. już naturalnie masz super rzęsy - on tylko je pomalował...
OdpowiedzUsuńRzęsy 1:1 to doskonała propozycja dla tych, którzy pragną subtelności. Każda rzęsa jest równo przedłużona, co dodaje spojrzeniu wyjątkowego uroku.
OdpowiedzUsuń