Przepraszam, że wczoraj nie było żadnej recenzji, ale miałam bardzo ciężki i pracowity dzień, zakończony zasłużonym piwem. Tym razem była Perła Summer - polecam, czysty smak jabłek, zero alkoholu. Smakuje trochę jak Tymbark jabłko-mięta :)
Dziś przychodzę do Was z moją przygodą z firmą Marion. Bardzo byłam ciekawa ich kosmetyków, niestety dostępność jest straszna, u mnie w Naturze było tylko to mleczko i 60-sekundowe maseczki. Bez zastanowienia wrzuciłam do koszyka różową tubkę. Nie żałuję, zakochałam się w kosmetykach Marion od pierwszego użycia.
Mleczko jest zamknięte w różowej tubie z wygodną, zamykaną klapką, więc nie trzeba męczyć się z odkręcaniem nakrętki mokrymi łapami. Ma dość gęstą konsystencję, bardziej jak odżywka, niż mleczko. Za to zapach - obłędny, podobny do mleczka kokosowego, które uwielbiam :) Utrzymuje się po wysuszeniu, ale niezbyt długo, a szkoda.
Jeśli chodzi o najważniejsze jego zadanie, zdecydowanie je spełnia. Chroni włosy przed wysoką temperaturą. Są nawilżone, miękkie, gładkie, znacznie bardziej proste w moim przypadku. Nie obciąża włosów, ale zauważyłam, że szybciej się przetłuszczają.
No i efekt, który najbardziej mi się spodobał - włosy lśnią jak tafla wody odbijająca zachodzące słońce :) Przy rozczesywaniu nie mam żadnych problemów.
Mleczko jest do spłukiwania, co na początku trochę mnie przeraziło, bo stwierdziłam, że jeśli je spłukam, nie będzie żadnych efektów. Pomyliłam się. Nie żałuję żadnego grosza, który wydałam na ten kosmetyk. A ile mnie kosztował? Drogie Panie, 6,90!! Biegnijcie czym prędzej do swoich drogerii i kupujcie, jeśli chcecie suszyć i prostować włosy, równocześnie chroniąc je przed zniszczeniem.
Dzisiaj znowu odwiedziła mnie Pani Listonosz :)
Tym razem otrzymałam swoją nagrodę za wykonanie tutorialu makijażu dziennego do gazetki firmy Mariza. W niewielkim pakunku znalazłam łagodzący krem z ekstraktem z bawełny, który niestety mi się nie przyda, więc będzie go testować moja przyszła - niedoszła teściowa.
Wieczorkiem będzie recenzja - niespodzianka, czekajcie cierpliwie :)
Mam nadzieję, że będziecie chętnie czytać taki post.
Miłego dnia!
Mam spray z tej serii;-) Używam go niedługo, także ciężko mi ocenić czy faktycznie chroni przed wysoką temperaturą, ale ładnie pachnie i włoski fajnie wyglądają po jego użyciu;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam spray termoochrona Marion, cena śmieszna a działanie rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńmam z tej serii spray i to mleczko i ani jedno ani drugie się u mnie nie sprawdza :( włosy są sztywne, napuszone i jakieś nie do ogarnięcia po nich
OdpowiedzUsuńA ja uwilebiam mleczko z loreal :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym przetestowała ten krem no ale skoro dla teściowej to niech będzie :DD
przydało by mi się takie mleczko, muszę się rozejrzeć za nim :)
OdpowiedzUsuńFajne to mleczko ;) Może kiedyś spróbuję :) Obecnie skończyłam swój romans z prostownicą i suszarką :)
OdpowiedzUsuńoooo, ja mam spray i też jestem z niego zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe to mleczko, ja akurat nie suszę włosów :(
OdpowiedzUsuńBardzo fajne to mleczko, mi na szczęście nie potrzebne bo nie suszę ani nie prostuję włosów :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nową recenzję :)
ja mam termoochronę Mariona tylko, że w sprayu i ubóstwiam!
OdpowiedzUsuńja piwa nie lubię w żadnej postaci więc podziękuję.
OdpowiedzUsuńa opakowanie mleczka na zdjęciu wygląda na typowo czerwone, a nie różowe:> ale te zdjęcia kłamią przeokropnie!
włosów nie prostuję, ale suszę codziennie...
looks good! followed you in gfc, hope you can follow back! http://xxxloveisbeautyxxx.blogspot.ie/
OdpowiedzUsuńTo piwko to jakieś nowe? Szczerzę mówiąc nie miałam pojęcia, że Perła robi smakowe ;P
OdpowiedzUsuńA co do mleczka to u mnie w naturze był tylko spray, już kilka razy prawie wylądował w moim koszyku, ale myślałam że to pewnie bubel, który nic nie daje. Chyba to był błąd i jak tylko będę to się pewnie na jakiś produkt z tej serii skuszę ;) Pozdrawiam:)
To ja chcę to mleczko! :)
OdpowiedzUsuń