Letnie inspiracje modowe

Choć za oknem deszcz, a pogoda raczej nie nastraja pozytywnie, to nic nie zmieni faktu, że w kalendarzu mamy już wiosnę i warto byłoby pomyśleć o letniej garderobie :) Inspiracji szukałam, jak zwykle zresztą, w chińskich sklepach z odzieżą. Zawsze znajdę tam coś, co wpadnie mi w oko, a ceny nie są wygórowane. Rzeczy, które pokazuję, zdecydowanie kojarzą mi się z latem, plażą, wakacjami... Przywołują ciepłe dni i słońce, którego ostatnio brak :) Zapraszam do oglądania: 



LINK 1   |   LINK 2   |   LINK 3   |   LINK 4 

Kombinezony to must have tego lata :) Na topie są azteckie wzory, kwiaty, a także wszelkiego rodzaju owocowe printy. Wersja z ananasami mnie wprost urzekła! W naszych sieciówkach próżno szukać takich niespotykanych wzorów, a także fasonów. 







LINK 1   |   LINK 2   |   LINK 3   |   LINK 4


Zwiewne spódnice to coś, czego nigdy nie lubiłam. W zeszłym roku poszperałam w szafie mojej babci i... przepadłam ;) Spodobały mi się zarówno te dłuższe, za kolano, a także krótsze - koronkowe, dziewczęce, na gumce. Bardzo wygodne i pasujące do większości stylizacji. Najbardziej jednak chciałabym przymierzyć tę w łabędzie. 
 

LINK 1   |   LINK 2   |   LINK 3   |   LINK 4

Stroje kąpielowe - no cóż, nie każdy ma idealną figurę i może nosić klasyczne bikini wiązane na sznureczki :) Mnie podobają się modele z majteczkami z wyższym stanem, a także te z topami zamiast biustonosza. Koniecznie w kolorze czarnym, ewentualnie jakiś kwiatowy print w połączeniu z różem lub bielą. 
   

LINK 1   |   LINK 2   |   LINK 3   |   LINK 4

Na koniec torby, które sprawią, że nie przejdziecie wśród tłumu niezauważone :D Ananasa mogłabym nawet nosić na co dzień, ale...  Łzy jednorożca rządzą! 


P.S. 
Pod zdjęciami macie linki do poszczególnych rzeczy. Jeśli jesteście ciekawe ile kosztują, bądź jak wyglądają z bliska, zapraszam Was na stronę sklepu :) 


Nowości kosmetyczne i ubraniowe | Zakupy w lutym

Już nie pamiętam, kiedy ostatnio robiłam post z nowościami :) W każdym razie było to bardzo dawno temu, a wiem, że lubicie oglądać kosmetyczne i ubraniowe zakupy, bo taka odpowiedź często pojawiała się w pytaniu konkursowym. W ubiegłym miesiącu było mi potrzebnych parę rzeczy, zarówno jeśli chodzi o ciuchy, jak i kosmetyki. Nie wydawałam niepotrzebnie pieniędzy, skupiłam się jedynie na tym, co muszę kupić i czego na pewno będę używać - mam już spore zapasy, które muszę zużyć, więc odpuściłam sobie dziesiąty szampon, jedenasty żel pod prysznic, czy osiemnasty tusz do rzęs. 


Jadąc od góry: biustonosz z Tesco - bardzo lubię ich bieliznę za trwałość i dobrą rozmiarówkę. Ten model to akurat push-up, zapłaciłam za niego coś około 40 zł, w przecenie z 69 :) Niżej bawełniana spódnica i dwie koszulki z Pepco, nie pamiętam cen, ale całość kosztowała nie więcej niż 50 zł. I na koniec koszula i granatowe jeansy z Croppa, które kupiłam, gdy obowiązywała promocja -50% na drugą rzecz. Za dwie rzeczy zapłaciłam niecałe 100 zł.


Tutaj małe zakupy z second handu. Na górze sukienka z Primarka (6 zł) z wyciętymi plecami i rozkloszowanym dołem, potem kobaltowy, milusi sweterek z Top Shopu za 7 zł, a na dole coś, co noszę praktycznie bez przerwy, czyli narzutka z H&Mu z frędzlami. Bardzo ciepła i wygodna, kosztowała również 7 zł.


Mini-brązowa listonoszka to również przypadkowy zakup bazarkowy :) W mojej szafie brakowało również klasycznych, czarnych szpilek. Znalazłam idealne i niedrogie w Deichmannie. Są bardzo wygodne i nie za wysokie - takie, jakie chciałam.    


Serum do końcówek z serii Kera Restore INDOLA poleciła mi Pani w sklepie fryzjerskim, gdy kupowałam farbę do włosów. Użyłam kilka razy i powiem Wam, że jestem pozytywnie zaskoczona. Fajnie wygładza i nabłyszcza, a poza tym zapobiega puszeniu się włosów. Olejek z Biovaxa z serii Bambus & Olej Awokado to przypadkowy zakup podczas wizyty we Wrocławskim Hebe :) Mam już prawie wszystkie kosmetyki z tej linii (oprócz odżywki BB) i jestem w nich zakochana.


Wyżej zakupy z drogerii internetowej ezebra.pl. Bardzo lubię tam kupować, głównie ze względu na duuuużo niższe ceny, niż w stacjonarnych drogeriach. Wysyłka też zazwyczaj jest błyskawiczna. Zamawiałam tam już kilka razy i przeważnie paczka była u mnie już na drugi dzień. Serum do rzęs Revive Lashes skusiło mnie po recenzji Basi <klik>. Moje rzęsy może nie są w opłakanym stanie, ale po odstawieniu L4L zaczęły dość mocno wypadać. Już widzę poprawę, a używam serum dopiero 3 tygodnie. Revlon Colorstay to mój must have i zawsze muszę mieć go w kosmetyczce - nic dodać, nic ująć ;) A tusz Volume Million Lashes So Couture zastąpił swojego zielonego brata. Obie wersje są równie dobre i pięknie pachną, więc serdecznie polecam. 
   

Olej z orzechów włoskich kupiłam w Biedronce, z myślą o olejowaniu włosów. Przy okazji zauważyłam, że świetnie nawilża skórę, więc używam również na problematyczne, suche miejsca na ciele. Batiste Medium & Brunette to podobnie jak Revlon, stały bywalec mojej kosmetyczki. Kupiłam już chyba piątą butelkę i raczej nie zamienię go na inny ;)


Silikonowa myjka do twarzy Killys (dostępna w Rossmannie) to bardzo fajny gadżet, który świetnie radzi sobie z oczyszczaniem skóry i usuwaniem martwego naskórka. Wygodna, miękka i łatwa do czyszczenia - same spróbujcie! Szczotki z naturalnego włosia chciałam spróbować po obejrzeniu któregoś z filmików na youtube, gdzie dziewczyna mówiła, że Tangle Teezer niszczy końcówki. Zobaczymy, czy będzie widoczna jakaś różnica - na razie mogę powiedzieć, że szczotka jest bardzo delikatna, ale dobrze wygładza i nie puszy włosów. 
 

Wyżej przesyłka od marki Perfect.ME - maska i szampon do włosów z serii Natural Oils Repair. Kosmetyki ślicznie pachną, ale ich działanie przetestuję za jakiś czas. Dostępne są w Biedronkach, w bardzo niskich cenach, więc same możecie ich wypróbować. Składy mają całkiem OK :)


Wody perfumowane ze sklepu Perfumik.pl - odpowiedniki Aliena od Thierry'ego Muglera i słynny Flowerbomb. Oba identyczne jak oryginały, trwałość też niczego sobie, opakowania bardzo poręczne i wygodne, idealne do torebki. Na ubraniach czuć je nawet przez 4-5 dni!  


I na koniec wczorajsza przesyłka od Pharmaceris, czyli dwa nowe kremy (na dzień i na noc) z niacynamidem wybielające przebarwienia. Testować je będzie mój A., więc recenzji spodziewajcie się za jakiś czas :)


Co Wam się najbardziej spodobało? O czym mam napisać na blogu? 


Nowości w Drogeriach Natura + swatche | Paletki mySecret, lakiery SENSIQUE

Ubiegły miesiąc znów obfitował w nowości makijażowe marek własnych Drogerii Natura :) W sklepach pojawiły się nowe wersje moich ulubionych paletek mySecret, w tym również paleta do brwi, bezbarwne topy z zatopionymi w nich drobinkami, a także zestawy lakierów SENSIQUE. Wszystko w iście wiosennych, soczystych kolorach - zapraszam do oglądania! 


Na pierwszy ogień poszły paletki. Byłam ciekawa, jak będzie z ich pigmentacją, bo poprzednie kolory Natural Beauty spodobały mi się na tyle, że używam ich prawie codziennie :) Przyznam, że jest różnie. O ile Hot Colors to po prostu bomba pigmentacyjna (oczywiście biorąc pod uwagę stosunek cena/jakość), to "ciemna strona" mocy nie przypadła mi do gustu. Zobaczcie swatche:

MY SECRET HOT COLORS EYESHADOW PALETTE HYPER ENERGETIC

Edycja limitowana
Paleta matowych cieni w intensywnych kolorach, które wpisują się w najnowsze trendy na wybiegach. Aksamitna i delikatna struktura ułatwia aplikację. Cienie znakomicie przylegają do powieki, kryją już po pierwszej warstwie.
Waga 6 g. Cena 13,99 zł.


Musicie przyznać mi rację - jest moc! Szczególnie pomarańczowy nieźle daje po oczach :) Pisałam Wam już na instagramie, że na co dzień boję się takich zdecydowanych kolorów na powiekach, ale do makijaży artystycznych będzie jak znalazł. Najbardziej podoba mi się ten malinowy - myślę, że na wiosnę znajdę dla niego zastosowanie. 

MY SECRET NATURAL BEAUTY EYESHADOW PALETTE DARK SIDE

Edycja limitowana
Paleta matowych cieni idealnych do wykreowania zarówno makijażu dziennego, jak również wieczorowego w bardziej zdecydowanym stylu. Jedwabista i delikatna struktura ułatwia aplikację, cienie znakomicie przylegają do powieki i zachowują trwałość przez długi czas.
Waga 6 g. Cena 13,99 zł.


Myślę, że będę używać tylko dwóch jasnych cieni z tej paletki, choć ich pigmentacja pozostawia wiele do życzenia (no dobra, ten beżowy jest całkiem spoko :D). Moja baza z Lumene jednak mocno podbija kolory, więc na powiece nie będzie takiej tragedii. Czarny nie jest czarny, a granat/grafit jest jak dla mnie za bardzo fioletowy :( 

MY SECRET DESIGN YOUR EYEBROW PALETTE

Paleta pudrowych cieni do makijażu brwi gwarantuje trwały make up, który utrzymuje się cały dzień bez konieczności dokonywania poprawek.  Wyjątkowy zestaw zarówno dla kobiet o delikatnej, jak i wyrazistej urodzie.
Waga 6 g. Cena 13,99 zł.


Cienie z tej paletki są całkiem udane. Chociaż przyznam, że na początku miałam problemy z ich nakładaniem, bo są takie jakby... mokre? Woskowe? Kremowe? Nie wiem jak to określić, ale chyba widać na swatchu, o co mi chodzi. Wyglądają trochę jak cień w kremie, albo pomada do brwi - bardzo udana konsystencja :) Dobrze się rozprowadzają, a i trwałość jest dobra, więc jeśli szukacie chłodnych cieni do brwi, zdecydowanie polecam. Idealne dla blondynek i brunetek.

MY SECRET NAIL ART 

Edycja limitowana. Lakiery, które pozwolą wyczarować fantazyjny manicure. Mogą być stosowane samodzielnie, jak   również jako top coat aplikowany na inne lakiery.
Pojemność 10 ml. Cena 6,99 zł.



Tutaj nie mam swojego faworyta :) Wszystkie są piękne i choć zmywają się tragicznie, wszystkie gościły już na moich paznokciach. Zrobiłam sobie przerwę od hybryd, a te błyskotki zdecydowanie przedłużają trwałość manicure. Wysychają błyskawicznie - wyjątkiem jest ten z serduszkami, który potrzebuje więcej czasu. 

SENSIQUE TOP COLOR DUO with tefpoly®

Zestaw najmodniejszych w sezonie lakierów do paznokci. Nowoczesna formuła z tefpoly® przedłuża trwałość lakieru, pogłębia intensywność koloru oraz nadaje efekt szklanego połysku. W każdym zestawie znajdują się dwa lakiery dobrane kolorystycznie. Dostępny w czterech zestawach.
Pojemność 2 x 5,5 ml. Cena 9,99 zł


Brawa dla producenta! Połączenia kolorystyczne są trafione w 100%, a lakiery malutkie, więc pewnie zdążę je zużyć, zanim zaschną. Krycie jest różne - niektóre kolory potrzebują jednej warstwy, niektóre dwóch grubszych, ale są bardzo błyszczące i wyglądają prawie jak manicure żelowy. Jeśli chodzi o trwałość, były to tylko 4 dni, ale w moim przypadku to i tak bardzo dobry wynik ;) Zaznaczę, że na razie testowałam tylko zestawy numer 1 i 4.

SENSIQUE LONG LASTING MAKE-UP PENCIL

Kredka pozwalająca na wykonanie trwałej i precyzyjnej kreski. Kremowa formuła oraz automatyczny mechanizm zapewniają łatwą aplikację. Głęboki, czarny kolor gwarantuje klasyczny efekt.

Waga 0,2 g. Cena 7,49 zł


Z przykrością muszę powiedzieć, że ta kredka to totalny niewypał. Kolor zgaszony, szary, mało napigmentowany, a sama formuła... Aż przechodzą mnie ciarki :( Tak drapie w powiekę, że nie da się nią pomalować. Szkoda, bo bardzo lubię wysuwane kredki. 

Co wpadło Wam w oko? Na które z nowości się skusicie? Wszystkie są już dostępne w drogeriach - możecie iść i pomacać je stacjonarnie ;)

MERZ SPEZIAL - efekty po 6 tygodniach kuracji

Przełom jesieni i zimy to dla mnie czas, gdy wiem na pewno, że włosy będą leciały mi garściami, cera poszarzeje, a paznokcie będą się łamać. Pod koniec zeszłego roku zaczęłam również nową pracę - stres, obowiązki, inny tryb życia, brak witamin. Te wszystkie czynniki wpłynęły na to, że postanowiłam sięgnąć po jakiś dobry suplement, który dostarczy mojemu organizmowi wszystkich niezbędnych witamin i mikroelementów, pozwalających na zahamowanie wypadania włosów (może nawet przyspieszenie ich wzrostu?), poprawę stanu cery i zapuszczenie paznokci. Na co się zdecydowałam? Na stary, sprawdzony Merz Spezial.


W moje ręce trafiły od razu 3 opakowania (180 drażetek), pozwalające na pełną, 3-miesięczną kurację. Pamiętam, jak brałam te suplementy jeszcze w gimnazjum, kiedy hormony buzowały i chciałam trochę poprawić swoją cerę i wyhodować ładniejsze włosy. Czy pomógł? Nie wiem, bo brałam go za krótko. Zawsze kończyło się tylko na jednym opakowaniu i choć wydawało mi się, że poprawa jest widoczna, mógł to być tylko efekt placebo. 

W tym miejscu poruszę kwestię finansową, bo Merz Spezial nie należy do suplementów tanich. Dlatego też, gdy byłam młodsza, było mi szkoda pieniędzy na tak drogie tabletki. Jedno opakowanie kosztuje obecnie na DOZie 46 zł, co pomnożone przez 3 (pełna kuracja) daje aż 138 zł. Dużo? Zdecydowanie tak. Nie ma co ukrywać, że na rynku jest dużo tańszych suplementów. Ale czy są równie dobre?


Merz Spezial to, jak podkreśla producent, unikatowa kompozycja 15 witamin i minerałów, która doskonale regeneruje włosy, skórę i paznokcie. Główne składniki to: witamina C, niacyna, witamina E, kwas pantotenowy, witamina B6, witamina B2, witamina B1, witamina A, folacyna (kwas foliowy), biotyna, witamina B12, żelazo, cynk, sproszkowane białko soi (cysteina i metionina). 

Drażetki są małe i łatwe do połknięcia, nie pozostawiają w ustach nieprzyjemnego, ziołowego posmaku, jak inne. Stosowałam je tak, jak zaleca producent, czyli 2 razy dziennie, jak do tej pory przez 6 tygodni. Zdarzyło mi się zapomnieć o nich tylko kilka razy, co i tak jest dobrym wynikiem, bo zazwyczaj w przypadku suplementacji jestem bardzo niesystematyczna. 


Jakie efekty zauważyłam na półmetku kuracji? Jeśli chodzi o skórę, na początku mnie wysypało. I to tak dość poważnie - duże, czerwone, bolące guzy, głównie w okolicach brody i czoła. Wiedziałam jednak, że to przejściowe, bo moja skóra reagowała tak samo przy Biotebalu, czy Vitapilu. Zastanawiałam się nawet, czy nie przerwać kuracji, ale wytrzymałam. Stan cery poprawił się dopiero po około 2-3 tygodniach. Wszystko zeszło i na szczęście nie zostały blizny. Teraz moja twarz wygląda lepiej, niż przed rozpoczęciem kuracji - jest gładsza, rzadko mi coś wyskakuje, a przebarwienia, które były, stały się trochę jaśniejsze. 

Włosy na pewno rosną szybciej. Widzę to po odroście - specjalnie pofarbowałam włosy wraz z rozpoczęciem suplementacji Merz Spezial. Jeśli chodzi o wypadanie włosów i ich ogólny stan, widzę delikatną poprawę. Na szczotce i w odpływie wanny jest zdecydowanie mniej włosów, a te nowe, które rosną, są bardziej błyszczące i wyglądają zdrowiej. 



Jedynie na paznokcie Merz Spezial jak do tej pory (kuracja jeszcze trwa) w ogóle mi nie pomógł. Jak się łamały, tak się łamią i gdyby nie hybrydy, nie mogłabym ich w ogóle zapuścić. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni - przede mną jeszcze półtora miesiąca :) 

Kolejne sprawozdanie pojawi się na blogu, gdy skończę ostatnią buteleczkę drażetek. Jak na razie jestem pozytywnie zaskoczona, szczególnie jeśli chodzi o włosy. Moja cera jest bardzo kapryśna i różnie reaguje na nagły zastrzyk witamin, ale mam nadzieję, że w końcu się unormuje. Paznokcie - no cóż... Nie zęby, odrosną :D Nie wymagam cudów, choć jednak gdzieś w głębi duszy liczę na to, że poprawa wreszcie będzie widoczna. 

A Wy, stosowałyście Merz Spezial? Jakie suplementy na skórę, włosy i paznokcie polecacie? 


Mój pierwszy LOVELYBOX

Po ostatnim rozczarowaniu pewnym pudełkiem subskrybcyjnym, postanowiłam zrobić sobie prezent na Dzień Kobiet i zamówić jeden z nowych na polskim rynku box, a mianowicie LovelyBox. Po dwóch pierwszych, udanych edycjach, byłam niemalże pewna, że zawartość marcowego pudełka mnie zadowoli i nie będę żałowała żadnej wydanej na niego złotówki. Nie myliłam się :)


Na początku przeproszę Was za jakość zdjęć i zaznaczę, że pudełka nie dostałam w ramach współpracy, tylko kupiłam je sama, za własne pieniądze. Kosztowało 69 zł - trochę dużo, biorąc pod uwagę, że Shiny i beGlossy są 20 zł tańsze, ale zawartość i sposób pakowania w pełni mi to zrekompensowały :) Pudełka są pakowane ręcznie (!), wszystkie kosmetyki są owinięte kolorowym papierem i zaklejone motylkiem. Do boxa dołączony został również ręcznie napisany liścik, co pozwoliło mi poczuć, że pudełko jest przygotowane tylko dla mnie :) 

Mało tego, jakieś 2 tygodnie przed wysyłką dostałam od dziewczyn maila z pytaniem, jakie zapachy lubię, a jakich unikam. W związku z podanymi przeze mnie preferencjami, zostało mi dobrane masło o zapachu czekolady (do wyboru było bodajże 5 wersji). 


W marcowym pudełku znalazły się 4 kosmetyki pełnowymiarowe i przekąska, a dodatkowo dziewczyny dorzuciły próbki naturalnych kosmetyków i słynnych, azjatyckich kremów BB. Zapewniam Was, że już przez papier czułam, że będzie słodko i pachnąco! :) W marcowym LovelyBoxie znalazły się:


SALCO AU NATUREL - delikatne, naturalne masło do ciała na bazie masła Shea i naturalnych olejów: ze słodkich migdałów, jojoba i awokado, stworzone z myślą o najbardziej wrażliwej i suchej skórze - 35 zł/120 g

Tutaj lekkie zaskoczenie, bo masło zaraz po otwarciu miało konsystencję stałą. Dopiero po paru godzinach w temperaturze pokojowej można było je rozsmarować. Zapach jest prze-pię-kny! Słodki, ale nie ciężki, bardzo naturalny i zbliżony do wosku Vanilla Cupcake z YC. CUDO!!!


HAPPY BASE - orzechowa pasta myjąca z orkiszem BIO i glinką białą. 100% naturalny sposób na czystą, świeżą i zdrową cerę - 9,96 zł/50 g

Można ją mieszać z wodą albo hydrolatami i myć nią twarz, albo też zrobić sobie oczyszczającą maseczkę, poprzez dodanie do niej oleju. Bardzo fajny, wielofunkcyjny i przede wszystkim naturalny produkt. 


ORGANIQUE - pianka do mycia ciała, mleko. Produkt wyjątkowo delikatny, przeznaczony do wszystkich rodzajów skóry. Intensywnie nawilża i pielęgnuje skórę - 16 zł/100 ml

Markę Organique znam i bardzo lubię, więc każdy ich kosmetyk jest u mnie mile widziany. Pianki jeszcze nie miałam, ale już dziś wieczorem pójdzie w ruch ;) Zapach ma bardzo delikatny, mleczny, słodki i otulający. 


MYDLARNIA CZTERY SZPAKI - mydło melisa z cytryną. Połączenie olejków eterycznych: melisowego, cytrynowego, miętowego i goździkowego powoduje zawroty głowy. Zawartość masła Shea i masła kakaowego sprawiają, że mydło nawilża i pielęgnuje skórę, a dodatek wytłoczyn z pestek dyni delikatnie ją peelinguje - 17 zł/ 125 g

Uwierzcie mi - to mydło tak pachnie, że aż kurier pytał co takiego zamówiłam. Zapach olejków eterycznych roznosi się po całym pokoju, a co będzie podczas mycia? 


SNOBPOP - Karmelove, unikalna receptura karmelu na bazie cukru trzcinowego, z delikatną nutą naturalnego masła, połączona ze starannie dobranymi kuleczkami popcornu - 9 zł/50 g

W życiu bym nie kupiła tak drogiej torebki popcornu, ale wierzę, że smak będzie nie z tej ziemi. Wszystko rzecz jasna naturalne i BIO, więc zjem bez wyrzutów sumienia :)


I na koniec wspomniane wcześniej próbki - dwa kremy BB od SKIN79, krem nagietkowy Sylveco i krem na dzień od Biolaven. Na pewno przetestuję :)

Podsumowując: jestem baaaaardzo zadowolona z zawartości pudełka! Czy będę kupować kolejne? Pewnie tak, ale nie co miesiąc, bo cena jednak jest troszkę wysoka. Nie zmienia to jednak faktu, że kosmetyki są naturalne, w 100% trafione (szczególnie masło dopasowane do moich upodobań zapachowych), a sposób podejścia do klienta i samo zapakowanie pudełek sprawia, że chce się do nich wracać :) 

Znacie LovelyBox? 


Wiosenna wishlista + wyniki rozdania

Idzie wiosna, czas na zakupy i zmiany w garderobie... i nie tylko! :) Pisałam Wam już na Facebooku, że mam ochotę wydać trochę kasy na kosmetyki i akcesoria kosmetyczne. Przeglądając ofertę sklepu SheIn, znalazłam kilka pozycji, które chętnie bym przygarnęła i przetestowała na sobie.


SheIn (stare SheInside) to sklep z chińskimi ciuchami, dodatkami i kosmetykami, które do złudzenia przypominają ich droższe odpowiedniki, a ceny są mega niskie, same zobaczcie! Pod każdym zdjęciem macie link, w którym znajdziecie więcej informacji i mój krótki komentarz.

Jajko do mycia pędzli robi furorę na blogach - ponoć bardzo ułatwia pracochłony proces prania naszych puchaczy :) Jest niedrogie, więc chętnie sprawdzę, jak to działa.


Zestaw pędzli do makijażu twarzy i oczu. Z tego, co czytałam na innych blogach, pędzle są naprawdę dobrej jakości, trzonki nie odklejają się, a włosie jest mięciutkie i puchate. No i nie można im odmówić tego, że wyglądają pięknie! Przypominają mi pędzle MUR z serii Metals :)





Zestaw trzech różnych gąbek do makijażu. Z pewnością nie będzie to taka jakość, jak w przypadku Beauty Blendera, ale do codziennego makijażu powinny być ok. Na zdjęciach z rzeczywistym wyglądem produktu widać, że porowatość gąbek do złudzenia przypomina BB - ważne, żeby nie zjadały za dużo podkładu.



Szczotka do nakładania podkładu, która szturmem podbija blogosferę. Widać, że włosie jest bardzo mięciutkie, więc chętnie spróbuję wykonać sobie tym cudem makijaż. Jeśli macie już doświadczenia z podobnymi pędzlami, dajcie znać, jak się sprawdzają :)




Koronki to coś, co gości w mojej szafie od dawna. Ta bluza z koronkowo - szydełkowymi rękawami jest po prostu urocza i muszę ją mieć, tym bardziej, że jest połączeniem stylu sportowego z eleganckim. Będzie idealna do gładkich jeansów i skórzanej kurtki.



Koszula z kwiecistym printem wydaje mi się trochę babcina, ale wpadła mi w oko od razu, gdy weszłam na stronę. Myślę, że będzie idealna do eleganckich stylizacji, w połączeniu z ołówkową spódnicą, albo czarnymi spodniami i szpilkami. 



Sukienka za 16 dolarów? Deal życia! Tym bardziej, że jest to prawdziwy hit wśród blogerek. Nic dziwnego, bo jest to (nie)zwykła mała czarna, z piękną, paseczkową, ażurową górą. Nie mogę się doczekać, aż ją założę na imprezę! 


Oczywiście będę wdzięczna za poklikanie w linki pod każdą rzeczą, bo zależy mi na współpracy i porównaniu jakości np. chińskich pędzli z drogimi pędzlami Hakuro. Ubrania na zdjęciach wyglądają pięknie, dlatego chętnie pomacam materiały i zobaczę, jak wygląda ich wykonanie. Jeśli też zrobiłyście na swoich blogach takie wishlisty, zostawiajcie linki. Odwdzięczę się!

________________

A na koniec wyczekiwane przez Was wyniki rozdania z okazji miliona wyświetleń, w którym do wygrania były dwa zestawy kosmetyków. 

Nagrodę główną zgarnia Aleksandra Podgórska, natomiast nagroda pocieszenia leci do Virtual_girl933


Serdecznie Wam gratuluję i czekam na dane do wysyłki. Wyślijcie mi wiadomość na adres justynamietus@gmail.com, z maili, które podałyście w zgłoszeniach :)



AddThis