VENITA Hair Mask, maska regenerująca do włosów

Wiecie, jak się cieszę, że na Facebooku w końcu coś się ruszyło? :) Mam nadzieję, że podoba Wam się zdjęcie w tle, muszę się pochwalić, że sama to wszystko stworzyłam :P
Dziękuję za odzew w kwestii konkursu, już teraz wiem, że wspólnie z czytelniczkami będę ustalać kwestię nagród i zadań konkursowych.

Tymczasem przychodzę z recenzją regenerującej maski do włosów Venita, którą dostałam od firmy w ramach współpracy.


Opis produktu:


Intensywnie regenerująca maseczka do wlosów.
Wzmacnia i nadaje piękny połysk.
Zawiera maslo shea i prowitaminę B5.


Cena:


7 zł / 250 ml






Skład:


Aqua, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, PEG-20 Stearate, Stearalkonium Chloride, Glycerin, Shea Butter, Amodimethicone, Trideceth-12, Cetrimonium Chloride, Hydrolized Wheat Protein, Urea, Sorbitol, PCA, Lysine, Allantioin, Diglicerin, Lactic Acid, Sodium PCA, Panthenol, Hydrolized Protein, Citric Acid, Parfum, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl, Methylpropional, Metylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone


Moja opinia:


Maska jest zamknięta w plastikowym, przezroczystym słoiczku, bardzo praktycznym, dzięki któremu możemy zużyć produkt do ostatniego grama. Niestety, nie jest zabezpieczony folią, więc możemy mieć obawy, czy przed nami ktoś inny nie grzebał w opakowaniu. Ma, jak na maskę, dość rzadką konsystencję, a jej zapach jest delikatny, lekko ziołowy, aczkolwiek trochę czuć w nim chemię.


Ze względu na to, że maska jest rzadka, może spływać włosów, co wpływa na jej małą wydajność. Jeśli chodzi o działanie, wypada całkiem nieźle. Włosy po jej użyciu są miękkie, bardziej błyszczące i mocniejsze. Niestety, gdy nałożymy maski za dużo, lub będziemy jej używać za często, może obciążać włosy i sprawiać, że są oklapnięte. Jeśli chodzi o regenerację, zauważyłam, że włosy są bardziej nawilżone, a rozdwojonych końcówek jest mniej.

Nie jest to super produkt, który mnie zachwycił swoim działaniem, ale za taką cenę warto spróbować. Jak tylko znajdę ją gdzieś w sklepie, kupię ponownie.


Post organizacyjny + ciekawostki

Kochane moje!

Wprowadziłam trochę zmian na moim Facebookowym profilu - zmieniłam zdjęcie w tle i miniaturkę, moim zdaniem wygląda teraz dużo lepiej. Będę też dodawać więcej wpisów, oprócz informacji o nowych postach pojawią się tam moje ulubione piosenki, trochę prywaty, czy skierowane do Was pytania odnośnie bloga. Mam nadzieję, że zachęci Was to do polubienia mojego fanpage'a i bycia tam równie aktywnym, jak tu :)


A teraz kilka ciekawostek, które znalazłam w ostatnim miesiącu w źródłach ruchu sieciowego, czyli pod jakimi hasłami wpisywanymi w Google ludzie trafiają na moją stronę.

1. Golenie pach.
Ok, mogę się podzielić moim doświadczeniem w tej kwestii. Zrobić też dokładne zdjęcia?

2. Zużycia podpasek.
No przepraszam, to już jest przesada... :/

3. Farbowanie włosów kawą.
Nie próbowałam, a Wy?

4. Podkręcanie rzęs łyżeczką.
Chyba bym sobie oko wybiła!

5. Leniwe koty dziwne pozycje.
Mój kot leniwy nie jest ;)

6. Maść antybakteryjna bez recepty apteka.
Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

7. Krem z wysokim filtrem pa +++

Filtry w kremach to są chyba SPF, nie?.. A pa +++ kojarzy mi się z językiem programistów :P

8. Kotka Venus.
Nie, nie, kot Stanisław.

9. Oliwka ozonowa zakup.
Sklepem nie jestem, zapraszam na allegro.

10. Maść na pryszcze brąz.
Przypuszczam, że chodziło o Tormentiol?

11. Dwa odcienie oka.
Ja mam dwa takie same, niestety.

Venita, Henna Color, Szampon do włosów brąz

Przypominam Wam, że jeśli osiągniemy wspólnie liczbę 200 obserwatorów i będzie ciut więcej fanów na Facebooku, zorganizuję dla Was konkurs :) Zachęcam więc do obserwowania i lubienia mojego fanpage'a.


Opis produktu:


Odżywia i podtrzymuje kolor włosów naturalnych i farbowanych w odcieniach brązu. Wzbogacony o naturalny ekstrakt z orzecha włoskiego doskonale pielęgnuje włosy i ułatwia ich rozczesywanie.

Cena:


ok. 7 zł / 250 ml



Moja opinia:

Ładna, zgrabna butelka, z prostą szatą graficzną. Na opakowaniu wszystkie potrzebne informacje. A co w środku? Gęsty, żelowy szampon, koloru pomarańczowo - brązowego. Producent obiecuje, że regularne jego stosowanie sprawi, że nasz brązowy kolor nabierze ładnych, złocistych refleksów, a włosy będą miękkie, puszyste i odżywione. Jak jest w praktyce?


A no w praktyce jest prawie tak, jak powinno być. Szampon rzeczywiście, po ok. 2-3 tygodniach stosowania, nadaje brązowym włosom piękne, naturalnie wyglądające, złote refleksy. Nie plącze, sprawia, że włosy są miękkie, puszyste i bardziej podatne na układanie. Wcześniej nie używałam szamponów przeznaczonych do włosów w odpowiednim kolorze, teraz z pewnością się to zmieni. Szampon Venita podtrzymuje kolor włosów, pięknie pachnie, jest wydajny, przyjemnie się pieni, a w dodatku nie plącze włosów i sprawia, że wyglądają dużo lepiej. Czego chcieć więcej? :)


MARIZA , aksamitny fluid matująco-kryjący

Drogie!
Nieubłagalnie zbliża się czas konkursu. Zaplanowałam sobie, że zorganizuję go przy liczbie 200 obserwatorów i 20.000 wejść. Musi być też 50 fanów na facebooku. Pomożecie? :)

Dziś przychodzę do Was z recenzją fluidu Marizy, firmy, która skradła moje serce od pierwszego użycia.


Opis produktu:


Tuszuje niedoskonałości cery, nadaje jej jednolity koloryt i gładkość bez efektu maski. Absorbuje nadmiar sebum, zapobiegając błyszczeniu się skóry. Posiada beztłuszczową konsystencję, łatwo się rozprowadza i stapia ze skórą. Działa pielęgnująco i ochronnie, zawiera aloes, d-panthenol oraz filtry UV. Zapewnia długotrwałe, matowe wykończenie makijażu.

Cena:


11.90 zł/30 ml (cena z październikowego katalogu, normalnie podkład kosztuje 2 zł więcej)


Moja opinia:

Nie spodziewałam się wiele po podkładzie za niecałe 12 zł. Używałam kilku, dużo droższych, które w ogóle się nie sprawdziły. Po 2 tygodniach używania aksamitnego fluidu z Marizy, przekonałam się, że tanie nie znaczy złe.


Ma bardzo estetyczne, plastikowe opakowanie z pompką. Owa pompka nieraz zrobiła mi psikusa, wylewając na palce bardzo dużą ilość fluidu, wcześniej wylewając jego znikomą ilość. Daje tyle kosmetyku, ile chce, raz za dużo, raz za mało. Sam fluid sprawia niewielkie problemy przy nakładaniu, bo "ślizga się" na twarzy, dopiero po chwili, gdy trochę podeschnie, jest podatny na rozcieranie i możemy uzyskać bardzo ładny efekt.


Krycie ma średnie, ale większe niedoskonałości możemy zatuszować korektorem. Za to bardzo zadowala mnie efekt zmatowienia. Jest on dość naturalny, ładny, długo się utrzymuje. Po kilku godzinach zaczyna się świecić strefa T, lecz wystarczy to lekko przypudrować, aby znowu cieszyć się nieskazitelnym makijażem.


Fluid z pewnością zostanie ze mną na dłużej, właśnie ze względu na efekt, jaki daje, ładny zapach, brak tłuszczów i fakt, że nawilża, nie zapychając skóry. Odejmuję mu pół gwiazdki za ślizganie się po twarzy i kapryśną pompkę.



Współpraca Mariza - paczka :)

Hej!
Dzisiaj czeka mnie pracowity dzień..
Dostałam paczuszkę w ramach nawiązanej miesiąc temu współpracy z konsultantką Marizy - Panią Natalią :) Pokażę Wam tylko jej część, jeden krem, którego nie ma na zdjęciu, będziecie mogły wygrać w organizowanym przeze mnie konkursie, który będzie już niedługo. W tym celu zachęcam Was do polubienia mojego fanpage'a na Facebooku oraz komentowania wpisów.


Paczka zawierała:
  • nawilżająco-wygładzający krem do stóp z ekstraktem z lawendy - bosko pachnie ;)
  • krem nawilżający do pielęgnacji twarzy i ciała.

Owocowa współpraca z DR Renaud

Cześć!
Czuję się już lepiej, ale katar nadal mi dokucza... Powoli szykuję dla Was konkurs, więc zachęcam do polubienia mojego fanpage'a na Facebooku oraz komentowania :)
Pamiętacie, jak pisałam Wam o współpracy z francuską firmą Dr Renaud? Dostałam jeden pełnowartościowy produkt i kilka mini-kosmetyków, widocznych na zdjęciu poniżej.


Po miesiącu użytkowania owocowych kremów, żelów i wody micelarnej, przyszedł czas na recenzję. Będzie to opinia zbiorcza, ale na temat każdego kosmetyku oddzielnie. Na początek jednak kilka słów o samej firmie.

Marka stworzona przez doktora Louis’a Renaud, francuskiego lekarza i naukowca, pioniera w pielęgnacji urody opartej na roślinach.
Produkty pielęgnacyjne Docteur Renaud oferują profesjonalną wiedzę salonu kosmetycznego w przyjemnych formułach i w przystępnej cenie.
Natura to niezrównane źródło piękna i przyjemności. Docteur Renaud stawia na precyzyjne i zmysłowe składniki aktywne które wychodzą naprzeciw potrzebom skóry. Świeżość maliny, miękkość rumianku, zdrowy blask marchewki, czystość limonki, etc.
Aby każdy krok pielęgnacji był przyjemnością, receptury Docteur Renaud odwołują się do wszystkich zmysłów: smakowite zapachy, pyszne tekstury i żywe kolory! To filozofia radości, która przenika do serca formuł dzięki nowym składnikom aktywnym...
Dla optymalnej jakości i bezpieczeństwa, produkty są kontrolowane przez nasze laboratoria oraz przez niezależnych ekspertów.
Produkty "dobrego nastroju" dla efektu promiennej urody!



RASPBERRY CLEANSING WATER

Woda micelarna, która usuwa makijaż, oczyszcza i odświeża jednym gestem. Wzbogacona w ekstrakt malinowy i nawilżające składniki aktywne, delikatna i apetyczna, bezalkoholowa formuła pozostawia Twoją skórę świeżą, czystą i promienną.

Cena: 60 zł / 125 ml

Przyznam się, że uwielbiam maliny i nawet, gdyby ta woda nie działała, używałabym jej codziennie po kilka razy, ze względu na sam zapach. Na szczęście okazało się, że jest to świetny kosmetyk. Nie spotkałam się wcześniej z określeniem "woda micelarna", jednak miałam kilka micelarnych płynów, jedne były lepsze, inne gorsze. Malinowa woda micelarna bezkonkurencyjnie wygrywa w kategorii demakijażu, odświeżania i oczyszczania twarzy. Świetnie usuwa nawet wodoodporny tusz, podkład, puder i cienie, pozostawiając skórę gładką i odświeżoną. Nawilża i oczyszcza. Nie ma w składzie alkoholu, więc nie wysusza, co jest dodatkową jej zaletą. Poza tym ma śliczny, malinowy kolor i soczyście malinowy zapach ;) Podoba mi się też praktyczny dozownik, nie musimy nic odkręcać, ani otwierać, wystarczy nacisnąć i możemy wylać odpowiednią ilość na wacik.

LIME CLEANSING GEL

Świeży żel bez mydła, który dogłębnie oczyszcza skórę.
Ekstrakty z nasion grejpfruta, oczyszczającej limonki i kwasów owocowych zostały wybrane, aby oczyścić naskórek i przywrócić jasną skórę.


Cena: 61 zł / 200 ml

Ten żel zużyłam jako pierwszy, ponieważ bardzo spodobał mi się jego zapach i działanie. Pachnie świeżą limonką, oczyszcza twarz, matuje skórę, pozostawia ją gładką, łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia. Nie wysusza. Jest wydajny, 5 ml tubka starczyła mi conajmniej na tydzień, przy codziennym myciu nim twarzy. Zauważyłam też zmniejszoną widoczność porów i mniej niedoskonałości. Dla mojej mieszanej cery jest jak znalazł.


CARROT ANTI-POLLUTION RADIANCE CREAM

Lekki i jedwabiście gładki krem z organiczną marchewką eliminuje oznaki zmęczenia, stresu i poprawia wygląd cery. Zapewnia skórze koktajl aktywnych składników, które dostarczają blasku i energii: komórki marchewkowe, witamina C i ekstrakt z miąższu rokitnika. Aktywne składniki antyutleniające i zwalczające wolne rodniki wzmacniają naturalne systemy obronne skóry i chronią ją przed zewnętrznymi atakami. Dla jeszcze lepszego samopoczucia, krem zawiera ekstrakt z kakao. Efekt? Blask, promienna i zdrowa skóra.

Cena: 106 zł / 50 ml

Na temat tego kremu trochę się rozpiszę. Ma gęstą, aczkolwiek lekką i gładką konsystencję, koloru dojrzałej, pomarańczowej marchewki. Tak też pachnie - marchewka złamana słodyczą kakao. Używałam go najczęściej rano, gdy po kilku godzinach snu, budziłam się strasznie niewyspana i zmęczona, z sińcami pod oczami. Krem ma świetne działanie. Zmniejszał sińce, sprawiał, że cera wyglądała na zdrową i wypoczętą. Zauważyłam też, że znacznie poprawił jej koloryt. Nie mam już brzydkich przebarwień, zaczerwienień. Cera nie jest blada, ma zdrowy, ładny kolor. Niestety, ale cena skutecznie mnie odciągnęła od decyzji zakupu pełnowartościowego opakowania, poza tym kosmetyki Dr Renaud są dostępne tylko w renomowanych salonach, oraz na eBayu.

APPLE 1st WRINKLE CREAM

Lekki i jedwabisty krem dla normalnej i mieszanej skóry oferuje połączenie 4 ekstraktów jabłkowych, które działają na pierwsze zmarszczki. Dla natychmiastowego dobrego nastroju, krem jest wzbogacony w fito-endorfiny Docteur Renaud. Skóra jest widocznie zrelaksowana, gładka i pełna - do schrupania!

Cena: 144 zł / 50 ml

Zmarszczek za dużo nie mam, ale pod oczami i w okolicach ust delikatne bruzdy się już pojawiają. Soczyście pachnący, jabłkowy krem, poradził sobie z nimi w kilka dni. Delikatna skóra pod oczami jest widocznie wygładzona, a nawet jędrniejsza. Rzeczywiście poprawia nastrój, uzależniłam się od tego zapachu, świetny na zimne, jesienne wieczory :)

AZULENE CALMING SERUM

Intensywne serum azulenowe zawiera unikalną mieszankę łagodzących ekstraktów roślinnych i ultra-naprawczych składników aktywnych, które pomagają skórze zwalczać ataki czynników zewnętrznych. Wzbogacone aromatyczną wodą lawendową wybraną ze względu na swoje zalety poprawiające nastrój. Ultra lekka i gładka tekstura szybko przenika do skóry.

Cena: 121 zł/ 30 ml

Nie wiem, jak pachnie azulen, ale ja czuję w tym kremie wyraźny, świeży, relaksujący zapach lawendy, który kocham niezmiernie. Miłość do lawendy zaczęła się moją wizytą w Prowansji kilka lat temu i trwa do dziś. Krem jest rzeczywiście bardzo lekki i szybko się wchłania. Wyraźnie nawilża i wygładza skórę, zapobiega wysuszaniu, łagodzi podrażnienia.

RASPBERRY SOFT CREAM

Soczysty krem z organiczną maliną otuli Twoją skórę miękkością i nawilżeniem. Jego formuła łączy w sobie cztery uzupełniające się ekstrakty malinowe, aby zapewnić skórze komfort i ochronę. Dla większej radości, fito-endorfiny Docteur Renaud przesyłają natychmiastowy sygnał dobrego samopoczucia do skóry. Jest ona perfekcyjnie nawilżona, pełna komfortu i chroniona przez cały dzień.

Cena: 99 zł / 50 ml

Zapach ma podobny do wody micelarnej, aczkolwiek bardziej intensywny. Jego stosowanie sprawiło mi wiele radości, ze względu na zapach malin i zawartość fito-endorfin. Ma lekką formułę, szybko się wchłania i doskonale nawilża. Sprawdził się też nakładany pod makijaż, podkład nie rolował się, ba, nawet lepiej się rozprowadzał. Malinowy zapach towarzyszył mi conajmniej kilka godzin.

FRUIT TENDER EXFOLIATING GEL

Ultra-delikatny scrub z ekstraktem z kiwi nie zawiera podrażniających cząsteczek i jest odpowiedni dla wszystkich typów skóry, nawet delikatnych. Złuszcza martwe komórki skóry i stymuluje odnowę komórkową. Uwolniona od zanieczyszczeń skóra może ponownie oddychać.

Cena: 87 zł / 50 ml

Urzekła mnie jego konsystencja. Perłowo-zielono-różowo-przezroczysta, z mikrodrobinkami, które rzeczywiście nie podrażniają. Oczyszcza skórę z nadmiaru sebum, delikatnie złuszcza naskórek i wygładza skórę. Jego zapach nie przypadł mi do gustu, jest lekko drażniący.




Reasumując, owocowe, soczyste zapachy kosmetyków DR Renaud podbiły moje serce i... cerę :)
Mają świetne działanie, poprawiają nastrój.
Szkoda tylko, że są tak trudno dostępne. Na szczęście niedługo zostanie uruchomiony sklep internetowy Dr Renaud na stronie www.drrenaud.pl, gdzie często będzie można nabyć kosmetyki w promocyjnych cenach :)

Jeżeli jesteście ciekawe innych produktów tej firmy, zapraszam na stronę DR RENAUD, gdzie znajdziecie dokładne opisy każdego kosmetyku, oraz więcej informacji o firmie.


Paznokcie: mięta od Vollare


Dobry wieczór, moje drogie czytelniczki! :*
Muszę się trochę wytłumaczyć. Nie komentuję ostatnio Waszych postów, rzadko pojawiam się na Waszych blogach, jednakże staram się być ze wszystkim na bieżąco. A wszystko dlatego, że do piątku nie będę miała dostępu do internetu, korzystam z sieci, udostępniając wi-fi przez telefon, jako router. Poza tym jestem chora i czuję się fatalnie. W piątek nadrobię, obiecuję.


Lubicie miętę na paznokciach? Ja uwielbiam! Długo szukałam koloru, który będzie zarówno niebieski, jak i zielony, typowo miętusowy ;) Znalazłam, w chińskim markecie, za 2 zł. Lakier Vollare z serii Da Vinci, niestety nie podam Wam numeru, bo już się starł z opakowania, a zdjęcie buteleczki wzięłam z internetu. Za to mam kilka zdjęć pazurków.


Przepraszam za niedbałe wykonanie, ale byłam taka podekscytowana, że w końcu pochwalę się Wam długością moich pazurów, że nie zwracałam na to uwagi.

Co do samego lakieru - samo opakowanie przyciąga wzrok, a kolory są naprawdę piękne. Pędzelek jest dość cienki, a sam lakier rzadki, co sprawia, że nakładanie mamy utrudnione. Za to krycie ma świetne, po dwóch warstwach nie ma mowy o żadnych prześwitach. Schnie bardzo długo, co jest zdecydowanym minusem, ale dla takich odcieni warto wydać 2 zł i poczekać te pół godzinki, zanim zaczniemy coś robić.


Na zdjęciu powyżej, rolę "miszcza" drugiego planu odgrywa mój rudy kot, który uwielbia spać na parapecie.
I teraz uwaga, hit! Da Vinci trzymał się na paznokciach ponad tydzień, z niewielkimi odpryskami i startymi końcówkami, po uprzednim nałożeniu odżywki Eveline 8w1. Jak na lakier za 2 zł, moim zdaniem to świetny wynik. Z jego zmywaniem też nie miałam problemów, nie barwił płytki, łatwo schodził.

Biegnijcie do chińczyka i kupujcie, warto! :)


Green Pharmacy, olejek łopianowy ze skrzypem polnym

Hej!
Wróciłam i powiem Wam szczerze, że nie lubię latać po uczelni z góry na dół, tracąc ponad pół godziny, próbując załatwić coś, co powinno się załatwić w kilka minut... I mimo, że Panie były bardzo miłe, miałam wrażenie, że ta ich uprzejmość jest wymuszona.
Tak, jak obiecałam, przychodzę z recenzją, tym razem będzie to moja opinia na temat olejku do włosów, który miał zahamować wypadanie.


Opis produktu:


Naturalny olejek łopianowy w połączeniu z naturalnym ekstraktem skrzypu polnego tworzą unikalny preparat o sprawdzonym wzmacniającym działaniu na osłabione włosy z tendencją do wypadania. Dzięki regularnemu stosowaniu olejek wyraźnie wzmacnia zniszczone włosy oraz hamuje ich wypadanie. Włosy stają się sprężyste i mocniejsze, aksamitnie gładkie, lśniące i pełne życia. Odpowiednio pielęgnowane dobrze się rozczesują i lepiej układają.


Skład:


Vegetable Oil, SC-CO2-extract Arctium Lappa (Burdock), Zea Mays (Com) Oil, Equisetum Arvense Extract, BHT.




Cena:


ok. 6zł / 100ml



Moja opinia:


Olejek jest zamknięty w niewielkiej, ciemnej buteleczce. Niestety, ale za ciemnej, bo wcale nie widać, ile olejku już zdążyliśmy zużyć. Za to bardzo fajny jest otworek, coś a la korek niekapek :) Nie musimy się martwić, że ubrudzimy siebie, butelkę, albo wylejemy na podłogę. Co do konsystencji olejku, w porównaniu z, na przykład, olejkiem rycynowym, jest bardzo rzadki, co jednak ułatwia jego aplikację. Ja zawsze robiłam tak, że malutką jego ilość rozcierałam na dłoniach, a następnie wmasowywałam w skórę głowy, czasami też na całą długość włosów. Pamiętajcie, że musicie nakładać naprawdę niewielkie jego ilości, inaczej ciężko będzie go zmyć. Mnie niestety kilka razy się to zdarzyło, pamiętam, jak musiałam myć głowę 3 razy, bo olejek nadal uparcie "siedział" i nie chciał się zmyć. Butelka jest mała, ale sam produkt jest bardzo wydajny. 100 ml starczy na bardzo długo.


Mimo tych problemów, olejek miał (i nadal ma) zbawienny wpływ na moje włosy. Nie trzeba go długo trzymać, wystarczy pół godziny, a już widać efekty. Włosy są rzeczywiście mocniejsze, bardziej lśniące i nawilżone. Nie zauważyłam jednak, żeby zahamował wypadanie. Rzeczywiście, wypadanie się zmniejszyło, ale w tym samym czasie używałam również odżywki Jantar. Kurację Jantarem zaczęłam wcześniej, więc wątpię, żeby włosy przestały wypadać za sprawą olejku. Minusem jest zdecydowanie dostępność - u mnie w mieście tylko w jednym sklepie (oprócz Rossmanna) są dostępne produkty Green Pharmacy, tylko kremy i szampony, ale mam skrytą nadzieję, że w końcu się to zmieni.

Ogólnie olejek łopianowy ze skrzypem jest dobrym produktem, tanim, wydajnym, na pewno poprawi stan włosów. Chciałabym jednak spróbować wersji z czerwoną papryczką.



Paczka

Hej!
Jestem zmuszona jechać na uczelnię, więc wrócę dopiero późnym popołudniem, albo i wieczorem z recenzją. Muszę się Wam pochwalić, że dostałam nagrodę wygraną w konkursie u Mlecznej.


Kochana Sylwio, dziękuję Ci bardzo, z próbką też trafiłaś w dziesiątkę. Już ją testuję :)

Mariza, pomadka do ust Soft&Colour, nr 08

Witam w słoneczną, wrześniową niedzielę. Jak Wasze samopoczucie? Mnie złapało jakieś choróbsko, siedzę i bez przerwy smarkam i kaszlę...


Opis produktu:


Posiada delikatną, kremową konsystencję, łatwo się aplikuje i nadaje ustom długotrwały i głęboki kolor. Zawiera koenzym Q10 oraz wosk carnauba, dzięki którym pielęgnuje usta, sprawia, że są miękkie i odpowiednio nawilżone. Dostępna jest w 16 kolorach od delikatnego różu, poprzez zgaszone beże do nasyconych czerwieni i brązu.

Cena:


9,50 zł (w październikowym katalogu)


Moja opinia:


Powiem Wam, że zastanawiałam się, co ja napiszę o pomadce. Zazwyczaj piszę dużo, a w tej kwestii nie ma wielu aspektów, które trzeba poruszyć. Nie będzie więc długo, ale postaram się w recenzji zawrzeć wszystko, co chciałybyście wiedzieć przed zakupem tej pomadki.


Od szminki wymagam przede wszystkim, żeby dobrze się ją nakładało, żeby była trwała i miała ładny kolor. O kolorze później, najpierw opowiem o opakowaniu i działaniu :)

Jest zamknięta w czarnym, eleganckim opakowaniu, ze srebrnymi napisami, które jednak, jak widać, szybko się ścierają. Sama szminka ma rzeczywiście kremową konsystencję, która ułatwia nakładanie. Świetnie nawilża usta, po jej użyciu są miękkie i bardziej gładkie. Jest bardzo trwała, z jedną małą poprawką wytrzymała calutką noc :)

A kolor... hmm... znacznie różni się od tego w katalogu. Chciałam ładnego nudziaka, a mam świetny, ciepły odcień czerwieni. Nie mówię, że mi się nie podoba, bo jest śliczny, ale zupełnie inny. Tak prezentuje się na ustach:


A tutaj, dla porównania, zdjęcie z katalogu:


Mimo tego, serdecznie polecam Wam zakup tej pomadki, kolorów jest 16, więc wybór duży, a i cena w miarę przystępna. Możecie to zrobić u mnie, bądź też u innej konsultantki.



Marion, 60-sekundowa maseczka z olejkiem arganowym


Opis produktu:



Nowa linia produktów  stworzona  do pielęgnacji wszystkich rodzajów włosów, szczególnie polecana do włosów suchych i zniszczonych. Wyjątkowe formuły produktów oparte zostały na bazie olejku arganowego,  zwanego „marokańskim złotem”, który pomaga zapewnić włosom 7 efektów:
* przywraca piękny połysk
* regeneruje włosy od wewnątrz i wygładza
* ułatwia rozczesywanie i układanie
* wzmacnia i nawilża
* nadaje miękkość i elastyczność
* chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych
* zapobiega puszeniu się włosów
60 sekundowa maseczka z olejkiem arganowym- pomaga zregenerować włosy już po 60 sekundach. Zawarte w maseczce wysoko skoncentrowane składniki aktywne wnikają głęboko we włosy, odbudowując strukturę zniszczonych włosów od wewnątrz. Włosy stają się zdrowsze,  gładsze i są jedwabiste w dotyku. Doskonale rozprowadza się na włosach, nie obciążając ich. Widoczny efekt już po jednym użyciu!
Opakowanie starcza na 2 użycia!


Cena:


2,30 zł / 15 ml


Moja opinia:

Na wstępie wspomnę, że nie lubię kosmetyków/próbek w saszetkach, bo ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek na temat produktu, którego użyłam 1 raz. Jednak maseczka ma działać już po minucie, a pozytywnych opinii na jej temat mnóstwo, więc skusiłam się. Zapłaciłam za nią w Naturze 2,30 zł. Saszetka ma praktyczne zamykanie, dzięki któremu możemy po pierwszym użyciu zostawić resztę maski i nie martwić się o to, że zmieni ona swoje właściwości.


Zacznę od składu, który bardzo mnie przeraził. Nie lubię alkoholu w kosmetykach, a tutaj mamy chyba wszystkie możliwe alkohole, jakie mogły się w maseczce znaleźć. No, ale nic, najważniejsze jest działanie. Otóż po dwóch użyciach włosy rzeczywiście są widocznie nawilżone, lepiej się układają, nie puszą się, nie elektryzują. Nie zauważyłam jednak regeneracji, ani pięknego połysku, obiecanego przez producenta. Zapach ma dość charakterystyczny, nie wiem jak pachnie olejek arganowy, ale mi zapach maseczki nie przypadł do gustu.

Reasumując - maseczka jest jak najbardziej OK, ale nie spełnia swojej najważniejszej funkcji, nie regeneruje. Warto jednak wydać nieco ponad 2 zł, stracić minutę wolnego czasu i spróbować jej na swoich włosach. Tej raczej nie kupię ponownie, ale chciałabym przetestować inne maseczki z tej serii.

Konkurs na Mirrorowisku

Hej!
Po imprezie bardziej bolą mnie nogi, niż głowa, więc było, jak to się teraz mówi "godnie".


Mam dla Was info. Otóż biorę udział w konkursie na blogu Panny Dominiki. Nagrodą jest 50 zł do wykorzystania w internetowej drogerii nocanka.pl.

Życzcie mi powodzenia ;)

Mariza, Glamour Line, Puder półtransparentny

Witam po raz drugi, a jednocześnie żegnam się na dziś, bo:
"Czas na impreeeezę, cieszę się szczeeeerze.." :D


Opis produktu:


Delikatny i lekki puder w kamieniu jest idealny do wykończenia makijażu i jego korekty w ciągu dnia. Łatwo się aplikuje i idealnie łączy ze skórą, wygładzając i wyrównując jej koloryt oraz lekko matując. Wzbogacony w Nadaje cerze naturalny, świeży wygląd.

Cena:


13,20 zł / 12,5 g (w październikowym katalogu)


Moja opinia:


Bałam się zdradzić mój ulubiony Synergen z innym pudrem. Ale jak tylko zobaczyłam piękne, klasyczne opakowanie pudru Mariza z serii Glamour Line, nie mogłam się oprzeć. Czarne, matowe pudełko, z białym logo firmy, a w środku praktyczne, niewielkie lusterko. Niestety, do pudru nie ma dołączonej gąbeczki, ale mi to wcale nie przeszkadza.



Mam odcień 02 - naturalny. Mam dość jasną cerę, więc wybrałam właśnie ten. Puder rzeczywiście jest półtransparentny, więc nie musimy się martwić, że wybierzemy za jasny lub za ciemny odcień, każdy dopasuje się do naturalnego koloru skóry.


Bardzo dobrze się rozprowadza, nie robi "plam", nie zostawia smug. Daje bardzo ładny, delikatny efekt zmatowienia. Wygładza skórę, wyrównuje jej koloryt, ma w miarę dobre krycie. Przy większych zmianach skórnych i przebarwieniach musimy użyć korektora, ale ja kilka razy nałożyłam go bez podkładu, na sam krem, a efekt był zadowalający. Bez poprawek trzyma się na twarzy 2 - 3 godziny, tyle też utrzymuje się efekt matu. Wystarczy jednak kilka muśnięć pędzlem, a znów możemy się cieszyć naturalnym efektem, jaki daje ten puder.

Niestety, ale pożegnam się z Synergenem i przerzucam się na Marizę.
Ten puder to mój wrześniowy namber łan :)


Jeżeli chciałybyście zostać, tak jak ja, konsultantką Marizy, lub dowiedzieć się więcej o kosmetykach tej firmy, piszcie do mnie na maila, chętnie odpowiem na wszystkie pytania.


AddThis