Wiosna to najlepszy czas na wprowadzenie do pielęgnacji twarzy kwasów. Pozwolą przygotować skórę do lata, usuną nagromadzony przez zimę martwy naskórek, wybielą przebarwienia i wygładzą zmarszczki. Jaki kwas wybrać? Ja po przygodach z kwasem mlekowym i salicylowym, w tym sezonie postawiłam na kwas glikolowy. Padło na firmę GlySkinCare, która specjalizuje się w produkcji kosmetyków z kwasami (ale nie tylko!).
Co to jest kwas glikolowy? (info ze strony diagnosis.pl)
Kwas glikolowy należy do rodziny alfahydroksykwasów (AHA), które naturalnie występują w przyrodzie – w owocach cytrusowych, jabłkach, trzcinie cukrowej. Jego fenomen jest rezultatem bardzo szerokiego spektrum działania oraz wysokiej efektywności w leczeniu różnych problemów skórnych.
Jakie korzyści przynosi kuracja kwasem glikolowym?
- Usunięcie martwego naskórka
- Lepsze przenikanie skłądników aktywnych zawartych w kosmetykach w głąb skóry
- Rozjaśnianie przebarwień posłonecznych, hormonalnych, pociążowych
- Spłycanie zmarszczek
- Spowalnianie procesów starzenia skóry
- Regulacja wydzielania sebum.
Zdecydowałam się na stężenie 10% ze względu na to, że wcześniej stosowałam już niższe stężenia, do których skóra się przyzwyczaiła. Jeśli jednak nigdy nie miałyście do czynienia z kwasami, postawcie na 5% emulsję.
Zabieg kwasami składa się z dwóch etapów: najpierw oczyszczamy twarz żelem, a następnie na suchą skórę nakładamy emulsję i lekko wcieramy. Na początku może wystąpić uczucie mrowienia, pieczenia i lekkie zaczerwienienie. U mnie również pojawiła się taka reakcja, ale ustąpiła po kilku dniach stosowania obu produktów. Już samo użycie żelu mnie zadowala - skóra jest po nim wyczuwalnie oczyszczona, ale jednocześnie nawilżona i niesamowicie gładka!
Pierwsze efekty były widoczne po około 10 dniach. Skóra zrobiła się szorstka, chropowata, przesuszona. Potem zaczęło się łuszczenie, ale nie tak drastyczne jak przy skarpetach złuszczających :D Suche skórki pojawiły się na nosie, w okolicach brody i na skroniach. Przez cały czas dbałam o mocne nawilżenie twarzy w ciągu dnia. Warto o tym pamiętać, tak samo jak o wysokim filtrze przeciwsłonecznym (u mnie SPF50), aby uniknąć poparzeń i przebarwień. A słońce zaczęło już przygrzewać!
Teraz, po około 2 miesiącach regularnego stosowania kwasu glikolowego, mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z efektów. Skóra zrobiła się gładka, pory zmniejszone, a zmiany trądzikowe wyskakują bardzo rzadko. Blizny potrądzikowe (te świeże) zniknęły, a te większe, stare są mniej widoczne. Skóra jest bardziej nawilżona, ze względu na to, że składniki odżywcze z kremów lepiej się wchłaniają. Wstawię Wam zdjęcie z efektami przed i po, jak tylko znajdę jakieś stare foty mojej cery ;) Musicie mi uwierzyć na słowo, że kwas glikolowy robi cuda, szczególnie ze skórą tłustą i mieszaną. Spróbujcie same - oba produkty są do nabycia w aptekach, w cenach 32 zł za Gentle Cleanser, oraz 69 zł za Lotion.
Zaciekawiłaś mnie tym duetem. Wcześniej stosowałam na migdał ale nie widziałam jakiś spektakularnym rezultatów. Może powinnam wypróbować kwas glikolowy, o którym to dużo dobrego czytałam :)
OdpowiedzUsuńU mnie ta emulsja zadziałała po 2 dniach. Skóra zaczęła piec, swędzieć i niemiłosiernie się łuszczyć. Jesienią wracam do tematu, bo efekty były rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńObecnie testuje tonik tej marki. Po nim nic mi się nie łuszczy, ale krem wchłania się rewelacyjnie, zobaczymy co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńTeż testuję:) ale już bede kończyć i czekać na jesień
OdpowiedzUsuńJuż jakiś czas chodzą za mną kosmetyki tej marki, wydają się być naprawdę fajne i mogłyby pomóc na moje niedoskonałości ;)
OdpowiedzUsuńA u mnie takie kosmetyki bardzo rzadko się sprawdzają. Prędzej twarz mi odpadnie niż zobaczę jakikolwiek efekt.
OdpowiedzUsuń