Amla czy Sesa - który olej wybrać?

Nooo dziewczyny, sesja prawie pokonana, ale jeszcze walczę :( Aż szkoda mi siedzieć w domu nad książkami, gdy za oknem taka piękna pogoda.. Opadam z sił, nie śpię po nocach, alleee nie narzekam, bo jeszcze tylko 2 egzaminy i ponad trzy miesiące wakacji! :D A dziś, korzystając z chwili wolnego czasu, napiszę Wam kilka słów o dwóch, dość popularnych olejach do włosów, często używanych i kupowanych przez włosomaniaczki. Mowa oczywiście o Amli i Sesie, olejach - legendach :)


Metoda olejowania włosów jest znana chyba każdej z dziewczyn, która choć trochę interesuje się naturalnymi sposobami pielęgnacji. Nie każdy olej działa tak samo świetnie na każde włosy, zależy to od wielu czynników (porowatość, technika nakładania oleju itd.), ale Amla i Sesa to już klasyka. Indyjskie, naturalne "upiększacze" naszych włosów, wspomagające wzrost i sprawiające, że mamy czuprynę jak panie ze zdjęć na butelkach ;)

Ja zaczęłam przygodę z olejowaniem w zeszłym roku, wcześniej w ogóle nie słyszałam, że coś takiego istnieje. Od tamtego czasu zużyłam już kilka butelek i kilka rodzajów olejów, a przy zakupie sugerowałam się głównie opiniami w internecie. 

Butelka Sesy ma pojemność 90 ml, a Amla 100 (za zestaw zapłaciłam ok. 30 zł). Jeżeli chodzi o konsystencję, Amla jest płynna, Sesa to raczej zbita masa z grudkami, która upłynnia się pod wpływem ciepła. Różnią się też zapachem. Sesa pachnie pięknie, ziołowo, a Amla przypomina mi... Domestos. Zapach to rzecz gustu, bo jednym podoba się to, a drugim co innego, ale fajnie, gdyby olej, który trzymam na włosach całą noc, w miarę przyjemnie pachniał :P Jeżeli chodzi o skład, Sesa to 18 naturalnych składników (oleje i wyciągi z ziół), a Amla to po prostu olej z owoców agrestu indyjskiego, w towarzystwie parafiny i substancji zapachowych. Parafiny w kosmetykach nie lubię, ale postanowiłam spróbować. 


Olejów używałam na zmianę. Przez 2 tygodnie, co dwa dni, olejowałam włosy Amlą, a przez 2 kolejne - Sesą. Postanowiłam porównać efekty. Amla zdecydowanie gorzej się nakłada, bo jest rzadka i lubi przeciekać przez palce, więc trudno równomiernie rozprowadzić ją na włosach, nie wspominając już o skalpie. Z Sesą jest dużo lepiej, ale przelałam sobie ją do mniejszej butelki po wcierce, która ułatwiała mi wsmarowywanie oleju w skórę głowy. 

Lepiej zmywała się zdecydowanie Sesa. Gdy na noc nakładałam Amlę, głowę musiałam myć dwukrotnie. Po Amli rano włosy były miękkie, błyszczące, łatwo się rozczesywały, ale zauważyłam skłonności do puszenia się. Zapach oleju znikał po umyciu. Jednak to, co zobaczyłam po zmyciu Sesy, przeszło moje najśmiejsze oczekiwania :) Moja czupryna wyglądała dosłownie tak, jak tej pani z butelki! No, może przesadziłam, ale włosy naprawdę wyglądały jak z reklam, a w dodatku pięknie pachniały. Nic dziwnego więc, że Sesa zniknęła w mgnieniu oka, a Amla nadal stoi i się kurzy, bo jakoś ciężko mi się go zużywa.  Nie zauważyłam przyspieszenia porostu, ani zmniejszenia wypadania, może dlatego, że nie mam z tym problemów i wspomagam się też "od środka" ;)


Oba oleje przy dłuższym okresie stosowania mogą lekko przyciemniać włosy, więc blondynki mogą trochę narzekać. Odpowiadając na pytanie z tematu, zdecydowanie polecam Sesę :) Myślę, że sprawdzi się zarówno na włosach nisko, jak i wysokoporowatych. Wygładza, nawilża, nabłyszcza i sprawia, że włosy wyglądają na zdrowe, jak po wyjściu od fryzjera. Są dostępne też inne wersje: Sesa egzotyczna, ziołowa, Sesa plus, a nawet Sesa dla mężczyzn! :) Jest w czym wybierać. Spróbować na pewno warto, tym bardziej, że butelka o pojemności 90 ml kosztuje ok. 20 zł.

Jakie macie doświadczenie w olejowaniu? 
Używałyście któregoś z tych ajurwedyjskich specjałów? 



24 komentarze:

  1. masz rację Amla capi starą nieumytą kozą a sesa... to też nie fiołki ale lepiej to się znosi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam żadnego z opisywanych przez Ciebie olei. Zakupiłam sobie tydzień temu Vatikę czyli olej kokosowy z cytryną, henną i ziołami. Narazie użyłam dwa razy ale odpukać :) chyba się z tym olejem polubię i zostanie in u mnie na dłużej ;). pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był mój pierwszy olej i bardzo go lubiłam, pachnie też znośnie więc może do niego wrócę :)

      Usuń
  3. Jak dotąd używałam do olejowania przede wszystkim olejku arganowego. Tych olejków co przedstawiłaś nie znam osobiście, ale czytałam o nich recenzje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogę znieść smrodu naturalnego olejku arganowego... Domestosowa Amla to przy nim drogie perfumy :)

      Usuń
  4. U mnie niestety Amla się nie sprawdziła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No z moimi włosami cudów nie zrobiła, ale zaszkodzić też nie zaszkodziła :)
      A co było nie tak?

      Usuń
  5. aktualnie stosuję IHT9, nie mam jeszcze wyrobionego zdania o tym produkcie

    OdpowiedzUsuń
  6. ja olejuje na serum zwykle z oliwą z oliwek ale miałbym ochotę na tę Sese:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sesa moją wielką miłością!

    aaaa widzisz, czyli jednak nie byłam ślepa kiedy stosowałam sesę! tak mi się właśnie wydawało wtedy, że mi kłaki ściemniały i były piękne czekoladowe prawie a teraz znowu żółte cipcie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o Boże :D jakby co to używałam Sesy do włosów na głowie!!! xD

      Usuń
    2. Hahahahahaha :D Jesteś moim miszczem <3
      Do innych włosów niż na głowie chyba się Sesa nie nadaje... :D

      Usuń
    3. mam nadzieję :D :D :D :D

      Usuń
  8. U mnie lepiej sprawdzila się Amla ;-) do zapachu szybko przywykłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też z biegiem czasu przestał przeszkadzać zapach, ale Sesa i tak wygrywa wszystko :D

      Usuń
  9. następny olej jaki kupię to będzie sesa :) tak dużo się o nim naczytałam, że muszę go mieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już kupisz i wypróbujesz, to daj koniecznie znać, czy działa :)

      Usuń
  10. Nie słyszałam o tych olejach ;) Mam tak samo, jeszcze 2 egzaminy. No ale byle do przodu! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam Amlę i mi ten zapach nie przeszkadzał, ale moja Mama nie mogła go znieść :P Sesę muszę spróbować koniecznie i nie wiem, czemu tego nadal nie zrobiłam! Co do zawartości parafiny, to powiem Ci tak, w kosmetykach do ciała unikam, ale do włosów czasem sobie pozwalam. Stosuję wtedy takie oleje na dlugość włosów, a nie na skórę głowy. U mnie sprawuje się podobnie jak silikony,

    OdpowiedzUsuń
  12. fajnie że wspomniałaś że przy dłuższym używaniu może przyciemniać włosy - mam blond włosy wiec to dla mnie wazne dzieki pewnie skusze sie na sese :))

    OdpowiedzUsuń
  13. sesa jest super, moje wlosy z tendencja do przetluszczania staly sie puszyste sprezyste,poprostu fanje,zostaje przy nim poki co ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz! Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć :)

AddThis