O rokitnikowych kosmetykach do włosów marki Natura Siberica wspominałam Wam już niejednokrotnie. Pojawiły się m. in. w mojej wiosennej wishliście (z której wiele pozycji już odhaczyłam), a także w filmiku z ulubieńcami ostatnich miesięcy [KLIK]. Nareszcie, gdy zdenkowałam już wszystkie rosyjskie maski, postanowiłam przy okazji zakupów w Skarbach Syberii (to nie jest post sponsorowany, po prostu regularnie zaopatruję się tam w rosyjskie kosmetyki) sięgnąć po regenerującą maskę do włosów zniszczonych, do której od dawna wzdychałam. Dorzuciłam sobie jeszcze kompleks olei do końcówek, z tej samej serii, coby moim włosom nie zabrakło dobroci - jak się bawić, to się bawić! :D
Pierwsze, co mnie zachwyciło, od razu po rozpakowaniu paczki z zamówieniem, to piękne opakowania obu kosmetyków. Szata graficzna jest po prostu mistrzowska! Połączenia kolorystyczne i wzornictwo zdecydowanie do mnie przemawia i wygląda naprawdę ekskluzywnie, przy tym świetnie prezentując się na łazienkowej półce. Maska to 300 ml słoik, z dodatkowym zabezpieczeniem pod zakrętką, a kompleks olei zamknięto w butelce z pipetą. Niestety, moja pipeta była uszkodzona, ale naprawiłam ją i mogę używać - nie reklamowałam, bo nic się nie wylało i czytałam, że często się to zdarza w przypadku tego konkretnego kosmetyku.
Zacznijmy od maski. Gęsta, masełkowa, zbita, bogata, a jednocześnie lekka i puszysta. Świetnie rozprowadza się na włosach, nie spływa i nie przecieka przez palce, przy czym jest wydajna, bo do jednorazowego użytku wystarczy jej niewielka ilość. Kolor żółto-pomarańczowy (barwi wodę, co widać przy spłukiwaniu), zapach piękny, świeży, owocowo-kwiatowy, przypominający mi oranżadę w proszku, długo utrzymujący się po wyschnięciu :) Nakładałam ją na włosy zazwyczaj na około 7-8 minut, czasem zostawiałam na trochę dłużej. Najczęściej samodzielnie, rzadko w towarzystwie jakiegoś olejku, zawsze pod czepek i ręcznik/turban.
Efekty? Już po pierwszym użyciu czuć było, że włosy są dogłębnie nawilżone, gładkie i miękkie. Po wyschnięciu sypkie i błyszczące, dobrze dociążone, podatne na modelowanie, niesprawiające problemów przy rozczesywaniu. Z biegiem czasu zauważyłam, że są w lepszym stanie, niż wcześniej - rozdwojonych końcówek mniej, puch też mniejszy, ogólnie cud, miód i orzeszki :)
Skład jest niemalże idealny! Mamy tu ekstrakt z chmielu, łopianu, pokrzywy, różeńca górskiego i jarzębiny syberyjskiej, olejek arganowy, rokitnikowy, sojowy, makadamia, cedrowy, jojoba i oliwę z oliwek, a także prowitaminę B5 oraz witaminy E, A i H. Maska nie zawiera parabenów i SLS.
Kompleks olei do końcówek jest dość rzadki, a jednocześnie tłusty. Dobrze rozprowadza się na włosach, ale należy uważać, by nie przesadzić z jego ilością, bo może obciążyć i spowodować "przyklap". Nakładałam go zazwyczaj na wilgotne końce, a po wyschnięciu dokładałam jeszcze trochę na wyższe partie włosów - tam, gdzie zaczynały się puszyć, czyli od ucha w dół. Szklana butelka jest solidna i praktyczna, a pipeta zdecydowanie ułatwia aplikację :)
Kosmetyk ma za zadanie ujarzmić puszące się końce, nawilżyć je, wygładzić, ochronić przed wysoką temperaturą i zapobiec rozdwajaniu. I z ręką na sercu mogę Wam powiedzieć, że wszystkie te zadania są spełnione :) Co prawda ostatnimi czasy porzuciłam prostownicę i suszarkę, moje włosy schną naturalnie i modelowane są bez użycia ciepła, ale przy takiej pogodzie, jak teraz, i tak wymagają ochrony. Moje włosy podatne są na puszenie zarówno w kontakcie z wilgocią, jak i z niewyjaśnionych przyczyn - serum pomaga mi doprowadzić je do porządku, wygładza i nabłyszcza. Rozdwojonych końców jakby mniej, ale to zasługa zarówno olejowego kompleksu, jak i rokitnikowej maski :)
Jeżeli chodzi o skład, na początku znajdują się silikony, ale zaraz za nimi są już same naturalne oleje: arganowy, rokitnikowy, z cytryńca chińskiego, lniany, myrtowy, z sosny syberyskiej, sojowy i słonecznikowy. Zupełnie inaczej, niż w przypadku kosmetyków drogeryjnych, prawda? :)
Nie mogę też po raz kolejny nie wspomnieć o zaskakującej wydajności kompleksu - ubytek, jaki widać na zdjęciach to efekt dwumiesięcznego, regularnego używania, praktycznie dzień w dzień.
Jeżeli chodzi o ceny, nie ma tragedii, ale rokitnikowe kosmetyki do najtańszych nie należą. W cenie regularnej maska kosztuje 39,90zł [KLIK], a kompleks olejowy 29,90zł. Warto więc polować na promocje :)
Czy polecam tę serię? Tak, ale tylko posiadaczkom włosów zniszczonych, suchych, puszących się, ze skłonnością do łamania się i rozdwajania końcówek. Maska już solo daje świetne efekty, a w połączeniu z kompleksem olejowym może widocznie poprawić stan włosów i ochronić je przed szkodliwym wpływem środowiska. No i te piękne opakowania... :)
Czy polecam tę serię? Tak, ale tylko posiadaczkom włosów zniszczonych, suchych, puszących się, ze skłonnością do łamania się i rozdwajania końcówek. Maska już solo daje świetne efekty, a w połączeniu z kompleksem olejowym może widocznie poprawić stan włosów i ochronić je przed szkodliwym wpływem środowiska. No i te piękne opakowania... :)
Maseczka bardzo mnie kusi, choć z drugiej strony troszkę obawiam się tych ziółek - choć może w tak pięknym i emolientowym składzie nie zrobiły mi krzywdy :)
OdpowiedzUsuńKompleks olejków do końcówek - wygląda ciekawie, ale mam jeszcze dwa "zabezpieczacze" ;);)
Ja zawsze mam zapas "zabezpieczaczy", tego nigdy za dużo :D Lubię testować co chwilę nowe, choć mam paru ulubieńców w tej kategorii :)
UsuńJa z chęcią wypróbuję .Rokitnik ma świetne właściwości a produkty z nim w składzie mogą się sprawdzić.
OdpowiedzUsuńJa bym chciała ze względu na jego właściwości wypróbować czysty olej rokitnikowy, ale na razie to nie na moją kieszeń :(
UsuńZaciekawiłaś mnie strasznie tą recenzją :) będę musiała kiedyś wypróbować ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się na olejek :)
OdpowiedzUsuńŚwietne, zachęcające opakowanie :)
OdpowiedzUsuńSuper kolor, mam ochotę na tę maskę :)
OdpowiedzUsuńJa sobie ostatnio ją zakupiłam:) aktualnie 26 zł na naturabazar.pl więc całkiem fajnie
UsuńBardzo ciekawe produkty.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować:)
OdpowiedzUsuńposiadam w sowich zapasach kompleks olei do końcówek, lecz jeszcze go nie stosowałam czeka cierpliwie na swoje dni chwały w mojej łazience ;P
OdpowiedzUsuńCudne produkty!
OdpowiedzUsuńTa maska od dawna mnie kusi :) Mam również olejek, ale do stosowania na długości, pisałam o nim tutaj :http://colourfulvanitycase.blogspot.com/2015/04/pierwsze-wrazenie-rokitnikowy-kompleks.html
OdpowiedzUsuńZ serii rokitnikowej NS najbardziej lubię scrub do skóry głowy: http://colourfulvanitycase.blogspot.com/2014/11/rokitnikowy-scrub-do-skory-gowy-natura.html jest rewelacyny :)
Scrub też jest na mojej liście chciejstw, za jakiś czas po niego sięgnę :)
UsuńJa mam już 2 opakowanie i jestem bardzo zadowolona :) Do tego jest bardzo wydajny :)
UsuńPo przeczytaniu Twojej opinii wiem, że muszę mieć oba te produkty :-)
OdpowiedzUsuńDawno nie spotkałam maski o takiej barwie:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze rosyjskich kosmetyków - mają bardzo skrajne opinie, albo u kogoś się świetnie sprawdzają u innych lądują w bublach.
OdpowiedzUsuńMaskę miałam i lubiłam, kompleks nadal mam, bo rzeczywiście bardzo wydajny :)
OdpowiedzUsuńfajne kosmetyki :) sprawdziłyby się przy moich włosach :)
OdpowiedzUsuńta maska mnie kusi juz od bardzo dawna :)
OdpowiedzUsuńHmm... u mnie chyba ta seria nie do końca by się sprawdziła, ale te niebieskie opakowania są śliczne :D
OdpowiedzUsuń