Maska do włosów KALLOS Chocolate

Maski KALLOS to obowiązkowy punkt na liście kosmetyków do wypróbowania każdej, szanującej się włosomaniaczki :) Ja jeszcze do niedawna mogłam się szczycić faktem, że osławione Kallosy w ogóle mnie nie kusiły i omijałam je szerokim łukiem. Na szczęście z pomocą przyszła mi Dimipedia, która wrzuciła mini Kallosa do mojej świąteczno-noworocznej paczki w ramach akcji "Podaruj paczuchę".


Uwielbiam spożywcze zapachy, więc wersja Chocolate była strzałem w dziesiątkę. Maska pachnie naprawdę pięknie, czekoladowo-kakaowo, słodko i przyjemnie :) Zapach jest dość intensywny i w żadnym wypadku nie chemiczny, ale niestety nie utrzymuje się długo na włosach. Konsystencja jest dość gęsta i "budyniowa", co sprawia, że kosmetyk łatwo się rozprowadza, nie spływa i nie przecieka przez palce.


Nakładana tradycyjnie, na umyte i wilgotne włosy, pozostawiana sama sobie na 10-15 minut nie przynosiła pożądanych efektów - włosy były obciążone i nie wyglądały ciekawie. Zauważyłam je dopiero po dodaniu do maski kilku kropel ulubionego oleju, bądź przy wprasowywaniu jej we włosy (więcej o tej metodzie m.in. TUTAJ). Po takim zabiegu włosy wyglądały naprawdę dobrze. Były miękkie, błyszczące, sypkie i zyskały na objętości.


W składzie nie znajdziemy zbyt dużo naturalnych substancji. Jest oparty głównie na emolientach i antystatykach, dopiero na końcu znajdują się ekstrakt z kakao, proteiny mleczne i keratyna. Ze względu na obecność protein, maski nie należy używać zbyt często, bo może spowodować przeproteinowanie, czyli nadmierne puszenie się włosów i rozdwajanie się końcówek. Uważam, że Kallos Chocolate lepsze efekty może dać na włosach niskoporowatych i prostych - moje są zupełnym tego przeciwieństwem.


Podsumowując - nie jestem zachwycona, ani rozczarowana. Maska jest dobra, ale nie taka wspaniała, jak się tego spodziewałam. Warto jednak spróbować, chociażby dla samego zapachu, który jest "do zjedzenia", dużej wydajności i niskiej ceny (ok. 11zł/1000ml). Osobiście mam do tych masek ograniczony dostęp (są tylko w drogeriach Hebe), a szkoda, bo z ciekawości spróbowałabym innych wersji :)


26 komentarzy:

  1. Nie miałam jej i nie kusi mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też wcześniej Kallosy nie kusiły :) Spróbowałam i wiem, że to nie jest mój must have, ale ciekawią mnie inne wersje :P

      Usuń
  2. Mam tę wersję Kallosa, ale na razie próbowałam jedynie wersji keratynowej i daje słabsze efekty od keratynowej maski Biovax ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Keratynowego Biovaxa miałam tylko w saszetce i z tego co pamiętam, nie sprawowała się na moich włosach zbyt dobrze :(

      Usuń
  3. ja mam ciagle ochote na tą czekoladowa :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam jedynie wersje mleczną i na moich włosach sprawdzała się bardzo dobrze ;) Teraz z chęcią bym wypróbowała wersji bananowej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam 2 maski: bananową i z jedwabiem. Bananowa pachnie cudnie ale nie sprawdza się na moich włosach natomiast z jedwabiem zapach ma przeciętny ale moje włosy po niej są lśniące, miękkie i ładnie się układają. A maski zamawialam na allegro, koszt poniżej 10zl za 1 maskę :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wielkie opakowanie budyniu czekoladowego. Dla zapachu możnaby kupić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tej masce.Ciekawi mnie zapach ,ponieważ brzmi całkiem kusząco;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na razie kończę keratynę, a tej nie miałam nigdy jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na moich włosach te maski również nie robię wrażenia, a przy dłuższym używaniu całe pasma stały się gumowe... Wiem, że było to przeproteinowanie włosów, ale już więcej do Kallosów nie wrócę :) Nawet jeśli miałabym się pilnować i używać w małych ilościach, wolę inne odżywki z naturalnymi składami, które dobrze działają.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie zachwyciła banankowa maska :D

    OdpowiedzUsuń
  11. za taką cenę bym się skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapach mnie kusi, szkoda ze działanie przeciętne☺

    OdpowiedzUsuń
  13. szkoda, że Twoje włosy jej nie pokochały

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam ją i u mnie sprawdza się całkiem okej, ale nie używam jej często, bo boję się puszenia, o którym też piszesz :) podoba mi się jej zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapach pewnie i mi spodobałby się, ale na razie stosuję krówkową z Mila, nie do wykończenia jest :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ja ją i tak chętnie przetetsuje ;) na pewno nie zaszkodzi, a może akurat na moich włosach będzie genialna ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. wiem, że Kallos posiada wiele różnych masek mi najbardziej przypadła mi do gustu Latte

    OdpowiedzUsuń
  18. Wersji czekoladowej nie miałam choć kusi. Na razie zachwycam się wersją bananową, którą nakładam na 3 minuty ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. znam inne wersje i uwielbiam! Tej nie mogę u siebie dostać.. :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Miałam Latte i byłam rozczarowana, teraz mam Vanilla i jest lepiej, ale bez szału. Pewnie kupię, żeby się przekonać, bo te maski są tanie jak barszcz, ale moje nastawienie jest raczej sceptyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja mam tak blisko do Hebe, że jeszcze nigdy tych masek nie wypróbowałam :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj, u mnie niestety kompletnie się nie sprawdziła, a szkoda - pachnie pięknie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz! Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć :)

AddThis