W makijażu oczu stawiam na neutralne, niekrzykliwe brązy, beże, połyskujące, blade róże, a niekiedy czerń i granat - wtedy, kiedy idę na imprezę i mam ochotę na smokey eye. Innych kolorów nie używam, bo są dla mnie za odważne, a może też dlatego, że nie umiem ich odpowiednio używać? :) W każdym razie, gdy zobaczyłam paletę cieni Laid Bare od Lily Lolo, od razu wiedziałam, że będzie moja. Przecież to połączenie wszystkich moich ulubionych kolorów!
Laid Bare Eye Palette to 8 mineralnych cieni, zamkniętych w eleganckiej paletce, wyposażonej w lusterko i dwustronny, gąbkowy aplikator. Pacynka widoczna na zdjęciu poniżej jest ładna i dobrze wykonana, ale nie wiem, czy ktoś jeszcze używa takich rzeczy do nakładania cieni? :) Sama paleta jest naprawdę solidna, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, malutka, ale piękna i mega elegancka! Jest plastikowa, ale trwała - przeżyła już dwa upadki i ani cienie, ani lusterko nie ucierpiało. Jakością opakowania był zachwycony nawet mój mężczyzna, więc musicie uwierzyć, że naprawdę zaskakuje :D
Warto też wspomnieć, że paleta jest dodatkowo zapakowana w zaklejony kartonik, więc przy zakupie mamy pewność, że nikt wcześniej nie macał naszych cieni.
Po wcześniejszych doświadczeniach z minerałami wiem, że niektóre są mocno napigmentowane, a niektóre praktycznie wcale. W przypadku tej paletki wcale tak nie jest - wszystkie kolory są takie same, jeżeli chodzi o poziom napigmentowania. Cienie są "mokre", kremowe i nie pylą tak, jak cienie sypkie LL. Nakładają się bezproblemowo - trochę gorzej jest z rozcieraniem i łączeniem kolorów, bo lubią trochę tracić na pigmentacji (tak samo było w przypadku cieni La Rosa i Annabelle Minerals - taki urok minerałów), ale gdy już osiągnę zadowalający mnie efekt, mogę się nim cieszyć praktycznie cały dzień, bo są bardzo trwałe.
Na zdjęciu wyżej wszystkie osiem cieni, które mają nawet swoje nazwy :) Od lewej:
Stark Naked – mat, subtelny różowy beż
Au naturel – połyskujący, lekko różowy beż
Skinny Dip – połyskujący, złoty beż
Shy Away – połyskujący, przydymiony brąz
Lody Godiva – połyskujący, głębokie złoto
Birthday Suit – mat, szary brąz
Exhibitionist – mat, oliwkowy brąz
Exposed – półmat, ciemny grafit
Najczęściej w użyciu są u mnie Au Naturel (świetny do rozświetlania kącika), Skinny Dip, Shy Away, Lody Godiva (przepiękne, błyszczące złoto!) i matowy, idealny brąz - Birthday Suit. Nie mówię, że reszta mi się nie podoba - wszystkie są naprawdę ładne i ciężko wybrać mi swojego ulubieńca :) Po prostu wymienione kolory pozwalają mi na stworzenie dziennego, delikatnego makijażu.
Poniżej wszystkie cienie w naturalnym świetle dziennym:
A tutaj w pełnym słońcu (zobaczcie jak błyszczą! <3):
Paletkę możecie dostać w sklepie COSTASY, a jej aktualna cena to 105,90zł, co dla niektórych może być dość dużą kwotą. Uważam jednak, że za taką jakość i trwałość warto zapłacić tyle kasy :) Jest też dostępna wersja Enchanted, dobra dla dziewczyn lubiących mocniejszy makijaż. Laid Bare nada się zarówno do wykonania delikatnego dzienniaka, jak i mocnego, wieczorowego, ciemnego makijażu.
Jak Wam się podobają mineralne cienie z palety Laid Bare? Które najbardziej wpadły Wam w oko? :)
Bardzo ładna paletka, ale te kolory mam już w innych ;) Ostatnio wolę chłodne, matowe odcienie (właśnie odebrałam Flawless Matte MUR!), więc się na Lily Lolo nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJa mam Undressed z MUA, też bardzo podobne kolory i świetna pigmentacja, ale już trochę krócej się trzymają powieki :) Dobra baza załatwia sprawę.
UsuńJest boska, będę na nią zbierać :)
OdpowiedzUsuńCienie są piękne :) Lubię takie kolorki.
OdpowiedzUsuńJa też, są idealne zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia :)
UsuńBoskie kolory <3 tylko takich uzywam
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://hopeinmusichim.blogspot.com/
Podobają mi się kolory, cudne są!
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki :)
OdpowiedzUsuńsupoer paletka teraz troche finansowo nie w moich możliwościach ale moze kiedys;)
OdpowiedzUsuńPiekna! Bardzo moja:)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to wszystkie kolorki z paletki są w moim guście :) Lubię takie neutralne odcienie, bo na co dzień nie maluję się zbyt mocno :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę palety ♥
OdpowiedzUsuńmój blog- KLIK
Fajna ta paletka :)
OdpowiedzUsuńojej piekna ;)!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kolorki :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pierwszy raz kupiłam puder tej marki i jeszcze nie wiem jak się spisze, ale przyznam szczerze, że skusiło mnie piękne opakowanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
ja się totalnie zniechęciłam do prasowanych kosmetyków LL po tym, jak moje cienie, prawidłowo przechowywane, zjełczały po 10 miesiącach od otwarcia L.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym chciałam napisać :)
UsuńKuszą mnie te cienie niesamowicie, ale boję się tego, że nie wykorzystam ich możliwości zbyt dobrze, bo tyle mam tych paletek, że po LL pewnie sięgałabym sporadycznie. A szkoda się pożegnać po roku :(
Ja mam tylko trzy paletki i wszystkie są codziennie w użyciu :)
UsuńAle piękne kolorki :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna paletka :) I moje ulubione kolorki ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ta paletka, jako jedna z niewielu, podoba mi się w całości :)
OdpowiedzUsuńKolory są piękne i nadają się na każdą okazję :)
OdpowiedzUsuńSuper paletka, na pewno każdy by się w niej mógł zakochać.
OdpowiedzUsuńŁadna, choć mi brakuje więcej jaśniejszych kolorów ;/
OdpowiedzUsuńPrzyjemna paletka, ale ja już swoje brązowe cienie mam :) Nie powiem, że nie marzę sobie po cichu o innych, bo takie małe chciejstwa mam, ale chyba paleta LL do nich nie dołączy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Piękne kolory i widzę, że pigmentacja jest świetna :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam :)