Z pokazaniem zawartości styczniowego ShinyBoxa trochę się spóźniłam, ale same rozumiecie - sesja, pisanie pracy licencjackiej - najpierw obowiązki, potem przyjemności :) Minęło już trochę czasu, odkąd dostałam swoje pudełko, więc zdążyłam trochę potestować jego zawartość, w związku z czym pod każdym kosmetykiem, oprócz opisu, znajdziecie krótką opinię na jego temat.
Zawartość boxa tym razem była nastawiona na pielęgnację, która jest niezbędna podczas mroźnych, zimowych dni. Kosmetyki w zestawie zostały skomponowane w taki sposób, aby pomóc nam zabezpieczyć cerę, usta i włosy przed niską temperaturą. Szata graficzna i tym razem bardzo przypadła mi do gustu, a walentynkowa edycja będzie jeszcze ładniejsza!
Winter in the city zawierało 3 pełnowymiarowe kosmetyki, a także dwie miniatury. Już na pierwszy rzut oka widać, że królowała marka Sylveco - bardzo lubię ich produkty, więc byłam zadowolona z ich obecności w boxie. Ale przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym kosmetykom. Pudełko skrywało w sobie:
1. VEDARA, Balsam odnawiający do ust z 24-karatowym złotem, 24zł/14 ml
Ekskluzywny balsam zapobiega pękaniu i łuszczeniu się delikatnej skóry ust. Drobinki złota wnikają w skórę zapewniając szybki i doskonały efekt. Działa zmiękczająco, nadaje ustom piękny połysk i pełniejszy wygląd oraz zabezpiecza naskórek przed szkodliwym wpływem warunków środowiska - zimo, wiatr.
Skład ma naprawdę boski! Poza tym już po opakowaniu widać, że kosmetyk należy do ekskluzywnych, tych "z wyższej półki". Jest to miniatura o pojemności 7 ml, czyli połowa pełnowymiarowego opakowania. Byłabym z niego zadowolona, gdyby nie fakt, że mam już zapas nawilżaczy do ust z poprzednich pudełek... Szkoda, bo zagościłby na stałe w mojej torebce, a tak pewnie powędruje do kogoś innego.
2. GLAZEL, Perełki rozświetlające skórę, 45 zł/17 g
Dzięki lekko migoczącym drobinkom twarz nabiera subtelnego blasku, a odbijające światło pigmenty dają efekt rozświetlonej skóry. Delikatne drobinki sprawiają, że cera nabiera młodzieńczego, zdrowego i naturalnego wyglądu. Mogą być nakładane na całą twarz, na policzki lub dekolt.
To największe rozczarowanie tej edycji boxa. Kulki są suche i twarde, więc trzeba się nieźle namacha pędzlem, żeby cokolwiek na niego nabrać. A efekt? Znikomy. O ile rozprowadzony na ręce jest trochę widoczny, to na twarzy rozświetlające drobinki giną i wcale ich nie widać... Od jakiegoś czasu chciałam spróbować jakiegoś rozświetlacza i cieszyłam się, że dostanę go w Shiny, ale zupełnie mnie nie zadowolił.
3. SYLVECO, Oczyszczający peeling do twarzy, 20 zł/75 ml
Hypoalergiczny, kremowy peeling z korundem przeznaczony do oczyszczania skóry. Dotlenia, poprawia jej ogólny stan, zmniejsza pory i reguluje wydzielanie sebum. Drobinki ścierające są mocne i doskonale złuszczają martwy naskórek.
Tutaj nie będę się za dużo rozpisywać, bo znam ten peeling i bardzo go lubię. Świetnie oczyszcza i wygładza skórę, a do tego ma naturalny, krótki skład. Pełna recenzja TUTAJ.
BEAUTYFACE, Innowacyjne serum do twarzy, 30 zł/10 ml
Produkt w formie żelu o wyjątkowej koncentracji składników aktywnych. Nie zatyka porów. Serum jest przebadane dermatologicznie i współgra z każdym typem skóry. Świetnie nadaje się także do masażu. Mix rodzajów.
Mnie trafiło się serum z kolagenem. Akurat tej wersji byłam ciekawa najbardziej, bo ostatnimi czasy bardzo spodobało mi się działanie kolagenu na moją twarz. Serum jest gęste - ma postać żelu, ale dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Pozostawia cerę nawilżoną i delikatnie napiętą, a przy tym rzeczywiście nie zapycha porów. Jestem na tak :)
SYLVECO, Szampon do włosów, do 28 zł/300 ml
Produkt hypoalergiczny, przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju włosów. Przywraca im miękkość i elastyczność, oraz intensywnie je nawilża. Mix rodzajów.
Trafiła mi się wersja pszeniczno-owsiana. Szampon jest baaardzo, bardzo gęsty, a piana, jaką wytwarza jest jeszcze bardziej gęsta :P Pachnie pięknie, ma naturalny skład i rzeczywiście, w jakiś sposób odbudowuje włosy, bo już po paru użyciach zauważyłam, że wyglądają dużo lepiej. Nie wiem skąd negatywne opinie na jego temat, bo u mnie sprawdza się bez zarzutów.
Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że styczniowe pudełko jest dość udane. Oprócz nieszczęsnych (swoją drogą, kolejnych z rzędu) kulek do makijażu, wszystkie produkty przypadły mi do gustu. Cieszę się, że znalazły się w nim aż dwa kosmetyki Sylveco, bo bardzo lubię tę markę i wszystko bez wyjątku się u mnie sprawdza. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na Walentynkową edycję, która zapowiada się naprawdę ciekawie! :)
Zawartość bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńmi sie zawartosc podoba:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zawartość tego pudełeczka ;)
OdpowiedzUsuńJa również jestem zadowolona z zawartości. Nie zdązyłam jeszcze przetestować perełek, ale poza nimi wszystkie produkty już wymacałam i wymiziałam :) To serum jest całkiem fajne, ja mam wersję dotleniającą ;)
OdpowiedzUsuńPerełki są do kitu... Z tego co widziałam na fb, mało której dziewczynie przypadły one do gustu. Szkoda, bo lubię Glazel :(
UsuńMoje perełki powędrowały do koleżanki, bo u mnie pewnie by tylko zbierały kurz :) A z reszty też jestem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko mnie się nie spodobały... Szkoda, ale przynajmniej reszta kosmetyków jest fajna :)
Usuńwg mnie pudełko zdecydowanie jest udane, choć 2 kosmetyki tej samej firmy się trafiły, ale cóż... nie ma co narzekać :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie udane pudełko, tylko faktycznie te kulki do makijażu mogliby zamienić na coś innego :) Słyszałam że ten peeling z Sylveco jest wspaniały :)
OdpowiedzUsuńniestety jak dla mnie słabe jest tzn jego zawartość
OdpowiedzUsuńwg mnie fajne jest nawet to pudelko ;) miedzy innymi rpzez kosmetyki Sylveco :3
OdpowiedzUsuńBalsamik do ust świetny , zakochałam się w nim :)
OdpowiedzUsuńFajne kulki, też takich używam:)
OdpowiedzUsuń