Adi, wiem, że mnie czasem czytasz, więc nie bądź zły :* :D
Marzyła Wam się kiedyś wycieczka na Hawaje? Wyobrażałyście sobie, jak pławicie się w lazurowej wodzie, tańczycie hoola w spódniczce z trawy, staniku z kokosa i naszyjniku z kwiatów? :D Chyba każda z nas miała takie fantazje :) No, chyba, że jestem jakaś dziwna.
Wcale nie musimy odkładać pieniędzy przez kilka lat, aby wybrać się na wymarzone wakacje i poczuć gorący, hawajski klimat. Wystarczy wydać 15 zł na.. bronzer Honolulu.
Opis produktu:
Puder brązujący, matowy. Doskonały do konturowania,modelowania twarzy i ciała.
Do tekturowego opakowania dołączony pędzelek.
Cena:
15 zł / 6g
Do kupienia TUTAJ.
Nawet sobie nie wyobrażacie mojego podniecenia, jak zobaczyłam to śliczne, różowe, tekturowe pudełeczko w kwiatuszki :D A jak je otworzyłam to już normalnie apogeum.. Czy Wy widzicie ten różowy, słodziutki pędzel? Gdybyście tylko wiedziały, jaki on jest mięciutki i milutki w dotyku.. Ooo, gdyby ten pędzelek był z 20 razy większy, tuliłabym! :D
Dobra, kończę już, bo przez moją bujną wyobraźnię pomyślicie sobie, że jestem walnięta i przestaniecie mnie czytać. Wracam do tematu przewodniego.
Pędzelek ładnie wygląda, niestety bronzer ciężko się nim nakłada (niby odpowiednia ilość kosmetyku, miękkie włosie, ale ciężko się rozciera), więc używałam zazwyczaj zwykłego, skośnego pędzla do różu. I w tym miejscu komunikat dla bladziochów: nie bójcie się tego bronzera, nie zrobicie sobie nim krzywdy :) Kolor może i jest ciemny, ale efekt można łatwo stopniować, od delikatnego muśnięcia twarzy, do ciemniejszych, mocno podkreślonych kości policzkowych.
Odcień jest dla mnie idealny, bez pomarańczowych tonów, ale najbardziej mi się podoba ten matowy efekt. Każdy bronzer, jaki miałam do tej pory, miał też funkcję "rozświetlenia", co przy mojej, świecącej się buzi, nie wyglądało za fajnie. Trzyma się bez zarzutu cały dzień, nie spływa, nie ściera się, nie roluje, nie robi plam i w ogóle jest best of the best!
Bardzo dobrze mi się z nim pracuje. Nie pyli się, nie rozsypuje, fajnie się rozprowadza, jest trwały i dość wydajny. A tak nawiasem mówiąc, wiele dziewczyn pokusiło się o porównanie go do bronzera Hoola z Benefitu, który kosztuje grubo ponad stówę. Jeśli więc nie chcecie, aby Wasz portfel płakał i cierpiał, kupcie sobie Honolulu.
Taka moja rada :D
może wypróbuję;>
OdpowiedzUsuńŚliczne ma opakowanie i dobrze kryje :)
OdpowiedzUsuńFakt, dobrze kryje, dlatego też jest wydajny :)
UsuńU mnie taki kolorek też by fajnie wyglądał :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że pasuje do każdej cery :) Trzeba się tylko umieć nim obsługiwać :P
UsuńOj kusi mnie on kusi i chyba ulegnę!
OdpowiedzUsuńa właśnie prawie się skończył mój ulubiony bronzer z pierre rene, może skuszę sie na niego :)
OdpowiedzUsuńCo to za ulubiony bronzer z Pierre Rene? Ciekawa jestem :)
UsuńKusi mnie coraz bardziej ;)
OdpowiedzUsuńPlanowałam zakup, ale jakoś nie bardzo przepadam za bronzerami:) pewnie dlatego, że zawsze trafiam na pomarańczowe kolory;)
OdpowiedzUsuńMam, dla mnie jest troszkę za ciemny, więc szczególnie muszę uważać przy jego używaniu. :)
OdpowiedzUsuńNiestety, posiadaczki jasnej cery muszą się z nim trochę bardziej namęczyć, niż ja :)
UsuńRouge Powder, ja mam nr 04 i jest dla mnie idealny, niebawem powinna pojawić się jego recenzja na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńOk, będę czekać :)
UsuńPodoba mi się :) W sumie już od dawna mam na niego ochotę, ale obiecałam sobie, że nie kupię póki nie zużyję tego co mam, czyli nie prędko :)
OdpowiedzUsuńCo do zabiegów na Twoim TŻ to powiem Ci, że mojego też tak upiękniam :D Co więcej! Od jakiegoś czasu nawet się zaczął upominać. A teraz sobie wymyślił, że on chce szampon bez SLS :D
Mojemu też się podoba, powiedział że mogę wszystko :D
UsuńAle może go nie będę za bardzo wdrażać w tajniki, bo sam bloga założy i mi będzie robił konkurencję :P
jeszcze nigdy nie miałam pudru brązującego
OdpowiedzUsuńW sumie ja nie chcę używać bronzerów. :) Lubię swoją bladą twarz. :D Obserwuję. :P
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba widziałam go na allegro :)
OdpowiedzUsuńnie widziałam wcześniej takiego, ale fajny :D i matowy czyli coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńopakowanie jest bajeczne :) no i efekt tez fajny
OdpowiedzUsuńOpakowanie sobie zostawię na pamiątkę, pędzelek też! :D
Usuńpodobają mi się opakowania tych produktów
OdpowiedzUsuńto rewelacyjny chwyt marketingowy :)
ciekawy ;>
OdpowiedzUsuńBardzo podoba !! Super :)Obserwujemy ?
OdpowiedzUsuńallwayssmille.blogspot.com
opakowanie ma świetne jeszcze takiego nie widziałam:)
OdpowiedzUsuńpostarali się
ładnie zapakowany:)
OdpowiedzUsuńza każdym razem ten bronzer mnie kusi ale jak narazie używam bronzera roświetlającego z Virtual i nieźle mi się spisuje;)
OdpowiedzUsuńnigdy w życiu o nim nie słyszałam, jak mój Sleek się skończy to może się skuszę, mam już dość tych świecidełek na mojej twarzy :p :)
OdpowiedzUsuńa co do faceta, u mnie jest odwrotnie, to mój mi nakłada maseczki, farbuje włosy, masuje stopy i takie tam :D ja nie znoszę przeprowadzać na kimś takich zabiegów, chyba, że sama na sobie :D
buziaki, super piszesz, uśmiałam się:)
obserwuję i czekam na więcej :*
Monnie B.