Uwaga, BUBEL!! Wibo, Boom Boom Mascara

Na początku napiszę Wam, że nie mam uprzedzenia do polskich, tanich marek kosmetycznych, produkujących kolorówkę. Wręcz przeciwnie - lubię je i często sięgam po ich lakiery do paznokci, tusze do rzęs, róże do policzków, czy pudry. Jedne są lepsze, drugie gorsze, ale na taki bubel nie trafiłam już dawno... Mowa o tuszu do rzęs Boom Boom marki Wibo, który otrzymałam w październiku - jeszcze zanim ów tusz trafił na sklepowe półki. 



Producent pisze o nim tak:

Maskara nadbudowuje rzęsy nadając im objętość w rozmiarze XXL. Silikonowa szczoteczka precyzyjnie je rozczesuje i modeluje, zapewniając efekt sztucznych rzęs. Kremowa formuła zapobiega sklejaniu. Nadaje rzęsom miękkość i sprężystość.

Przyznam, że obietnica uzyskania efektu sztucznych rzęs przekonała mnie, aby sięgnąć po ten tusz. Opakowanie też jest ciekawe - jaskrawe, duże, ładne, wyróżniające się spośród innych tuszy Wibo. 



Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to ogromna, silikonowa szczoteczka. Ząbki są króciutkie, cienkie i gęsto rozstawione. Rozmiar szczotki naprawdę robi wrażenie - do tej pory wydawało mi się, że ta od Colossal Volum' Express jest duża, a Boom Boom jest jeszcze większa i grubsza! Na początku bałam się, że zrobię sobie nią krzywdę, bo jest prawie takiej wielkości, jak moje oko, ale bez problemu się nią posługiwałam. 


Ucieszyłam się, że ząbki są gęste, bo z doświadczenia wiem, że te świetnie radzą sobie z rozczesywaniem i rozdzielaniem rzęs. Tutaj niestety jest inaczej. Na zdjęciu poniżej widać, że szczoteczka nabiera za dużo tuszu i jest nim dosłownie oblepiona. Konsystencja tuszu rzeczywiście jest kremowa, dość rzadka i "mokra", co ułatwia jego nakładanie.


Niestety, efekt, jaki uzyskałam przy pomocy maskary Boom Boom, jest jednym wielkim rozczarowaniem. Rzęsy co prawda są wydłużone i pogrubione, ale okropnie posklejane. Oprócz tego, tusz zostawia grudki, co zamiast efektu sztucznych rzęs, daje efekt owadzich nóżek. Jak dla mnie - okropieństwo. Nie wiem, czy się osypuje w ciągu dnia, bo nigdy nie miałam go na oku dłużej niż parę minut... 


Myślałam, że trzeba mu dać czas, odłożyć go i pozwolić trochę podeschnąć, ale po 2 miesiącach nadal zachowuje się tak samo, więc wylądował w koszu. Kosztuje 11,99zł/11g i jest dostępny w drogeriach Rossmann. Jak dla mnie, szkoda na niego kasy - lepiej kupić sobie Pump Up z Lovely, który daje bardzo fajny efekt, a zapłacicie za niego 3 złote mniej.


46 komentarzy:

  1. ojoj, a u mnie czeka na testy. dobrze, że nie był drogi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się w tym przypadku cieszę, że nie kupiłam go sama :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Przynajmniej mam więcej, niż 9 rzęs :D

      Usuń
    2. No faktycznie poskjejało ci :)
      Skąd ja kojarzę twój tekst hmm?

      Usuń
    3. ja bym miała z 4, no może 5 :D

      Usuń
    4. Pewnie z aferki związanej z pewną blogerką i tuszem Deni Carte... :)

      Usuń
    5. Kasiu, ja nie spodziewałam się, że to kiedykolwiek napiszę, ale moje rzęsy wyglądają lepiej bez tuszu, niż pomalowane tym bublem :)

      Usuń
    6. Jak na takiego bubla i tak swietnie wygląda! Co tam że posklejał, najważniejsze że pogrubił! XD

      Usuń
  3. Pajęcze nóżki jak nic, okropność... dzięki za informację, wiem, żeby go unikać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieładny efekt:( Nie tego wymagamy od tuszy do rzęs :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie okropnie posklejane rzęsy :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ogólnie za tuszami Wibo nie przepadam. Miałam kilka i każdy wysychał po ok. 2 tygodniach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! co z tego, że są tanie jak często trzeba je wymieniać :/

      Usuń
  7. Oj tam zaraz bubel "efekt uboczny pogrubienia. Daję 10/10" haha :)

    PEES. Dobrze,że go nie kupiłam... uffff

    OdpowiedzUsuń
  8. ojojoj już szczoteczka wygląda nieciekawie..

    OdpowiedzUsuń
  9. już patrząc na szczoteczkę, to widać, że nic dobrego z tego nie będzie :p

    OdpowiedzUsuń
  10. faktycznie kiepsko wyglada;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, nieciekawie się prezentuje - szczoteczka fajna (lubię takie) ale tusz chyba został źle dobrany do takiego typu szczotki, może przez to efekt jest mizerny.

    OdpowiedzUsuń
  12. bedę go unikac głębokim łukiem w takim badź razie

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam ten tusz, mówiąc szczerze, nawet go lubię ale są lepsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie efekt jak daje nie jest zbyt fajny, dobrze że jednak się na niego nie skusiłam

    OdpowiedzUsuń
  15. Rzeczywiście efekt niezbyt ciekawy.. ;/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ulala temu panu dziękujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. mam ją teraz i wiem że więcej jej nie kupie i na na pewno jej nie polece nikomu.

    Fajny blog:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Będę omijać szerokim łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. O rany, faktycznie oblepia. W pełnym tego słowa znaczeniu. Będę omijać :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja również pozostanę wierna tuszowi Lovely. ;] Co prawda po dłuższym czasie używania również zaczyna sklejać rzęsy, ale nie w takim stopniu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak już pisałam na fb: boom boom boobel :D. Okropnie wygląda, ja do tej pory miałam tylko jedną maskarę (masakrę) z wibo i mi nie podeszła, już więcej nie próbowałam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. o mamo ale tragedia z tym tuszem ;/ na takie sklejki to już chyba rady nie ma ...

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiadomo zatem czego unikać...

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja się z nim bardzo, bardzo polubiłam :D Świetnie sprawdza się w codziennym makijażu. Ja jednak do każdej mascary używam odżywki Eveline i to naprawdę wiele daje :) Chroni nasze rzęsy, dodaje objętości i jak do tej pory tylko dwie mascary nie bardzo mi się spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
  25. przyłączam się do komentarzy. Od siebie dodam, że dodatkowo kruszy sie na rzęsach i pod koniec dnia wyglądam jak panda ;-)

    OdpowiedzUsuń
  26. o rety, mam ten sam tusz i nie mogę powiedzieć tego samego. Może sęk w tym, że bez urazy, ale "źle" go aplikujesz. Ja swoją szczoteczkę zawsze wycieram z nadmiaru tuszu, bo już po wyciągnięciu szczoteczki z tubki cała jest "umazana" wiec to oczywiste że trzeba usunąć nadmiar. Moje rzęsy są ładnie rozdzielone, wydłużone i jest efekt sztucznych rzęs, które na pewno nie przypominają twoich

    OdpowiedzUsuń
  27. Aaaa ja najpierw wyrzucilam w kat i uznalam za bubla nad buble po czym wrocilam do niego po przeczytaniu pozytywnej recenzji... I przepadlam. Pogrubione, wydluzone, rozdzielone - rewelka. Czasem warto dac druga szanse :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie rozumiem czemu nie rozczesałaś rzęs inną, czystą szczoteczką? Nic dziwnego, że efekt końcowy był taki...

    OdpowiedzUsuń
  29. A ja się nie zgadzam. Kupiłam ostatnio za 60 zl nowość max factor i sie zalamalam. Potem kupiłam na szybko boom boom, z przypadku, zeby "zapchać" dziurę miedzy max factorem i nowym tuszem. I okazało się, ze boom boom jest super!!
    Nic nie skleja, w minutę da się zrobic super rzęsy.
    Moze jednak trzeba większej wprawy niz ma autorka w używaniu szczoteczki? Wprawiona reka umaluje oczy w minutkę i efekt faktycznie boom! ;)czarno, wydluzone, pogrubione idealnie rozdzielone i to nie po miesiącu czy dwóch, ale od pierwszego użycia. Max factor (ten ktory akurat zakupiłam) głęboko sie chowa. Osobiście polecam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz! Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć :)

AddThis