Pisałam już, przy okazji wpisu z przyspieszaczem opalania, że lubię być "czekoladką" - ciało wygląda wtedy o wiele lepiej. Moja skóra opala się od razu na brązowo, ale strasznie długo jej to zajmuje. A gdy już osiągnę taki odcień brązu, który mnie usatysfakcjonuje, opalenizna bardzo szybko schodzi. Muszę się więc wspomagać kosmetykami opalającymi (samoopalacze, balsamy brązujące), aby zatrzymać lato na dłużej.
Moja przygoda z samoopalaczami jest dość krótka i burzliwa. Używałam w moim życiu tylko jednego (sic!) samoopalacza - DAX Sun w piance, który spodobał mi się na tyle, że zdenkowałam około 4 butelek. Potem zaczęła się faza na balsamy brązujące. Dove był średni, a jego następcą i jednocześnie moim ulubieńcem stał się kawowy balsam Lirene. W końcu całkowicie zaprzestałam używania tego typu kosmetyków, do czasu aż w moje ręce wpadł samoopalacz w piance marki Vita Liberata.
Już na początku mogę z czystym sumieniem napisać, że to zupełnie inna jakość, niż w przypadku samoopalaczy drogeryjnych. Zarówno pod względem odcienia, trwałości, jak i samego działania, żaden samoopalacz nie dorówna mu nawet w najmniejszym stopniu. Nie wiem, jak będę bez niego funkcjonować, ale na szczęście tak szybko się nie skończy ;)
Pianka pHenomenal to luksusowy kosmetyk samoopalający. Dzięki wysoko zaawansowanej technologii pHenO2, pianka pHenomenal Dark otula skórę długotrwałą, sexy opalenizną. Gwarantuje lekką i pełną powietrza aplikację; błyskawicznie schnie. Ekstrakty morskie i roślinne odżywiają skórę i pokrywają naturalną opalenizną. Za taką przyjemność musimy zapłacić 169zł, do nabycia w perfumeriach Sephora lub na stronie producenta.
Butelka z samoopalaczem ma pojemność 125 ml. Atomizer/aplikator wytwarza gęstą, puszystą pianę w kolorze ciemnego brązu - łatwo rozprowadza się na skórze. Kosmetyk należy nakładać za pomocą specjalnej rękawicy (widoczna na zdjęciu poniżej) - jednorazowo ok. 5 ml, czyli jakieś 2 naciśnięcia pompki.
Rękawica jest bardzo milusia, wygodna w użyciu i wykonana z dobrej jakości materiałów - delikatnie sunie po skórze, idealnie i równo rozprowadzając samoopalacz. Czytałam na którymś z blogów, że bardzo wpija "farbę" i nieestetycznie wygląda, ale ja bez problemu doprałam ją wodą z mydłem. Do każdej aplikacji używałam jej więc czystej i pachnącej.
Samoopalacz nakładałam na całe ciało (nie ominęłam nawet twarzy), według zaleceń z ulotki dołączonej do opakowania. Pianka bardzo szybko wysycha - od razu po kontakcie ze skórą jest już sucha i spokojnie możemy założyć ubrania, bez obaw o plamy. Sięgając po odcień Dark, czyli najciemniejszy z dostępnych, bałam się że będzie wyglądać nienaturalnie. Nic bardziej mylnego, po jednej aplikacji daje bardzo delikatny, ale naturalny efekt, tylko lekko przyciemniając skórę. Kolor jest równomierny, bez żadnych plam i smug. Po kolejnych dwóch aplikacjach skóra jest wyraźnie ciemniejsza, ale nadal w naturalnym, brązowym odcieniu, nie ma mowy o typowej, samoopalaczowej pomarańczy.
Efekt, jaki uzyskujemy jest bardzo trwały. To, co pisze producent na opakowaniu, obiecując 2-3 tygodniową opaleniznę, nie jest kłamstwem. Wszystko zależy od częstotliwości wykonywania peelingów i naturalnego pH skóry, ale w moim przypadku akurat opalenizna trzymała się bardzo długo. Należy jednak pamiętać, że pomiędzy kolejnymi aplikacjami należy zrobić co najmniej 8 godzin przerwy.
Zachwytów nad tą pianką nie ma końca. Najważniejszym aspektem, jakim pewnie przekonam Was w zupełności do tego kosmetyku, jest zupełny brak samoopalaczowego smrodu. Ta pianka w ogóle nie pachnie, nawet po kilku godzinach, gdy już się utleni, nie czuć dosłownie nic! Mało tego, skóra jest nawilżona i gładka. Samoopalacza użyłam jak do tej pory 6 razy na całe ciało, a butelka nadal wydaje się być pełna, więc wydajność pianki pHenomenal jest ogromna!
Gdyby cena była trochę niższa, już zamawiałabym w Sephorze kolejne opakowanie na zimę, bo jestem w zupełności kupiona ;) Nawet nałożona na twarz wygląda bardzo naturalnie, nie zapycha (!!!), a nawilża i wygładza skórę. Odcień Dark jest dla mojej karnacji idealny, więc przypuszczam, że śniade dziewczyny mogą być z niego zadowolone. Dla bladziochów są jeszcze wersje Light i Medium.
Co sądzicie o samoopalaczu Vita Liberata? :)
Miałyście do czynienia z tą marką?
Nigdy go nie miałam, ale mało kiedy używam samoopalaczy ;)
OdpowiedzUsuńJa też, bo opalam się na brązowo, ale opalenizna szybko mi schodzi i zawsze chcę utrzymać ją jak najdłużej ;)
UsuńNie używam samoopalaczy :) Dość szybko się opalam na brązowo :)
OdpowiedzUsuńTeż opalam się na brązowo, ale szybko blednę :(
UsuńPierwszy raz widzę :) ale wole balsamy brazujace :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciagnie do niego ;pp, bede musiala go wyprbowac: ))
OdpowiedzUsuńSama sobie nie kupię ale jakby mi ktoś zrobił prezent to bym się wcale nie pogniewała :D
OdpowiedzUsuńOł rozmarzyłam się czytając o tym samoopalaczowym geniuszu. Strasznie bym chciała taki mieć. Ale cóż cena zabija :D
OdpowiedzUsuńJestem pozytywnie zaskoczona, że nie szkodzi nałożony na twarz! W ogóle super i chcę go, ale.. dlaczego taki drogi?!?! :P
OdpowiedzUsuńTeż byłam w szoku - oprócz tego, że podkreśla suche skórki (jak każdy kosmetyk samoopalający), to nic złego mojej twarzy nie zrobił ;) Drogi, bo "luksusowy" i dobry... Choć moim zdaniem powinien być chociaż o połowę tańszy.
Usuńdla mnie pewnie medium byłby idealny;)
OdpowiedzUsuńPewnie tak ;) Ale nawet Dark po nałożeniu jednej warstwy daje delikatny efekt.
UsuńCiekawy produkt, ale niestety za taką kwotę nie kupię.
OdpowiedzUsuńOstatnio zużyłam próbki Skin illuminator tej firmy i byłam zachwycona. Gdyby to nie był typowo letni kosmetyk już kupiłabym pełnowymiarowy produkt.
OdpowiedzUsuńNa stronie producenta jest o wiele taniej, przeliczając funty na złotówki ;)
UsuńNie używam samooplalaczy, ale ten jakimś cudem mnie zachęcił :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, ROZDANIE: http://mycrazycosmeticsworld.blogspot.com/
Twój opis jest zachęcający.
OdpowiedzUsuńDzień dobry! Gdzie kupić lampy z lupą? Będę wdzięczna))
OdpowiedzUsuń