Wyobrażacie sobie mieć zajęcia od 8 do 20? Ja też nie, ale jutro będę musiała przez to przebrnąć..
Nie przejmujcie się, wrócę wieczorem i naskrobię dla Was recenzję.
Moja miłość do lawendy narodziła się podczas podróży do Prowansji, kilka lat wstecz. Wiecie, że ten wiecznie zielony, mały krzew, z niebieskawymi, intensywnie pachnącymi kwiatami, gości od tamtej pory w mojej szafie? Podobno ma odstraszać mole, ja jednak kupiłam lawendowe torebeczki ze względu na zapach, który kocham.
Susz lawendowy możemy schować do szuflady, teraz zajmiemy się lawendą w kosmetykach. A dokładniej w jednym, konkretnym kosmetyku - kremie do stóp firmy Mariza.
Staram się regularnie dbać o swoje stopy, bo od nich wiele zależy. Zresztą żadna z nas nie lubi uczucia zmęczonych nóg, szorstkich, suchych i popękanych pięt. Oprócz ścierania zrogowaciałej skóry, musimy też pamiętać o jej nawilżaniu. Dlatego też bardzo się ucieszyłam, gdy w paczuszce od konsultantki Marizy, ujrzałam nawilżająco-wygładzający krem do stóp z woskiem pszczelim, lawendą i mocznikiem.
W fioletowo-białej tubce, z prostą szatą graficzną, mieści się 100 ml gęstego kremu. Mocznik raczej nie kojarzy się z przyjemnym zapachem, za to ma świetne działanie. Na szczęście ta biała maź pachnie tylko i wyłącznie lawendą, która rzeczywiście ma antybakteryjne i odświeżające działanie. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że obrzęk i uczucie zmęczenia pojawia się coraz rzadziej. Mało tego, skóra stóp jest doskonale nawilżona i miękka w dotyku, nie ma mowy o szorstkich piętach.
W uczelni spędzam większość dnia, więc siedzę w butach czasami nawet 10 godzin, a stopy bardzo tego nie lubią. Często, ze względu na nadmierną potliwość, czułam lekkie szczypanie. Krem jednak złagodził podrażnienia i zmniejszył pocenie się stóp.
Będę ubolewać, gdy skończę tubkę, bo zapach lawendy działał kojąco nie tylko na stopy, ale również na zmysły. Na szczęście jestem konsultantką, więc będę mogła zamówić sobie kolejną, za ok. 8 zł :)
Od zawsze wierzę w siłę mocznika w kremach do stóp :D Serio - zawsze jak jakieś smarowidło ma ten składnik to sprawdza się u mnie doskonale :) Współczuję tylu godzin na uczelni :(
OdpowiedzUsuńLubię też kremy z mocznikiem są bardzo dobre ; )
OdpowiedzUsuńJa za pierwszym podejściem do pędzelka nie byłam zadowolona :D Zawsze na koniec i tak poprawiałam palcami, teraz jestem zadowolona z tej metody, zwłaszcza ze względu na ekonomiczność (podkładu zużywa się naprawdę dużo mniej:)).
OdpowiedzUsuńRównież nie chcę sobie tego wyobrażać..., ale ważne, że działa :)
Też tak na początku myślałam, ale obejrzałam kilka filmików na youtube i pobiegłam po pędzelek ;p
OdpowiedzUsuńZnam ten ból ja mam zajęcia 8-18... Ja dziś właśnie też pisałam recenzję kremu do stóp. :)
OdpowiedzUsuńNo to współczuję tylu godzin siedzenia:/ Bardzo byłam ciekawa tego kremu więc cieszę się że Twoja opinia na jego temat jest pozytywna!:)
OdpowiedzUsuńJa też znam ten ból i siedzenie po tyle godzin na studiach. Na szczęście jest to już poza mną:) ja już październikowe pudełko mam. Do ciebie pewnie jutro dojdzie.
OdpowiedzUsuńAkurat jestem konsultantka oriflame i zazwyczaj jakiś kosmetyk wpadnie mi w łapki:)
OdpowiedzUsuńAktualnie do stóp używam malinowego kremu do rak :) i sprawdza sie świetnie.
Ja teraz mam ten krem do stóp i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńMusi pachnieć cudnie:)
OdpowiedzUsuńnie masz po nim uczucia 'lepkich stóp'?
OdpowiedzUsuńuwielbiam zapach lawendy, zwłaszcza w kosmetykach - taki krem to sama przyjemność :)
OdpowiedzUsuńHm, ja też uwielbiam zapach lawendy, a Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. Wygląda na to, że ten kosmetyk znajdzie się i w mojej kosmetyczce.
OdpowiedzUsuńBól Twój znam dobrze:-)
OdpowiedzUsuńdzisiaj od 8 do 16-tej w pracy od 16.30 do 21-ej zajęcia a jutro od rana do 20 tej:-)
Łacze się w bólu więc;-)
Oj, ja sobie wyobrażam mieć tyle zajęcia ;) A co powiesz na pracowanie przez cały tydzień, włącznie z piątkiem do 16, od razu na uczelnię i sobota niedziela 8-20, a potem w poniedziałek witaj praco? :D Witamy w rzeczywistości studentów zaocznych ;) Na szczęście mam to już za sobą, choć zabrzmi to absurdalnie - zaczyna mi się tęsknić za studiowaniem :)
OdpowiedzUsuńTego kremu nie miałam okazji próbować, ale mój ukochany krem do stóp, bez którego nie wyobrażam już sobie funkcjonowania to też lawendowiec :) Z tym, że od YR. Widocznie jest coś magicznego w tej lawendzie :) I ja też lubię ten zapach :)
Uwielbiam zapach lawendy.
OdpowiedzUsuń