Tusze do rzęs to zdecydowanie te kosmetyki, które kupuję najczęściej. Nie znalazłam jeszcze tuszu idealnego - choć na chwilę obecną mam kilka ulubionych, które dają zadowalający efekt, to jeszcze nie to, czego oczekuję. Testuję maskary z różnych półek cenowych, ale nie cena świadczy o jakości kosmetyku. Zarówno ten za 100, jak i za 10 zł może nas zadowolić, wszystko zależy od osobistych upodobań i oczekiwań ;)
Tusz Lumene Cloudberry Excellength nie jest zwykłym tuszem. Jest to tusz aktywny - oprócz tego, że maluje rzęsy, zawiera kompleks komórek macierzystych z arktycznej maliny moroszki, który ma wpłynąć na wzrost rzęs. W składzie nie ma parabenów i alkoholu, więc teoretycznie nie powinien podrażniać. Według producenta, trwale wydłuża rzęsy, nie rozmazuje się i nie kruszy. A jak jest w praktyce?
Maskara zamknięta jest w ładnym, pomarańczowym, podłużnym opakowaniu, które jest dość dobrze wykonane - napisy nie ścierają się, a lakierowana powłoka nie rysuje. Przy zakręcaniu słychać "klik", dzięki czemu wiemy, że tusz jest szczelnie zamknięty i nie dochodzi do niego powietrze.
Szczoteczka jest silikonowa - niewielka, wąska, z krótkimi, dość rzadko rozstawionymi ząbkami. Dobrze się nią operuje, bo równomiernie pokrywa wszystkie rzęsy tuszem i dociera nawet do najmniejszych włosków. Nie drapie powieki, a wręcz przeciwnie, delikatnie muska włoski. Tak, że prawie jej nie czuć :)
Przyznam, że na początku ten tusz wydawał mi się bublem, ze względu na jego konsystencję. Jest gęsta, kremowa, ale trochę zbita i sucha. Nie ma nic wspólnego z mokrymi tuszami, jak np. Colossal Volum' od Maybelline, co skutkowało tym, że na rzęsach była praktycznie niewidoczna. Potem jednak nauczyłam się z nią obchodzić. Nakładałam ją powoli, dokładnie starając się pokryć każdy włosek. Efekt, jaki uzyskuję za każdym razem, jest zgodny z obietnicami producenta: rzęsy są rozdzielone, lekko podkręcone i wyraźnie wydłużone.
Tusz nie odbija się na powiece, nie kruszy i nie rozmazuje. Jest bardzo trwały - pozostaje nienaruszony praktycznie przez cały dzień. Nie wiem, czy wpływa na wzrost rzęs, bo równocześnie używam też RevitaLasha, ale na pewno ta maskara nie robi rzęsom nic złego, a patrząc na skład, mam wrażenie, że powinien je odżywić i poprawić ich stan.
A tak prezentuje się na oku. Zdjęcie poniżej (można powiększać i przyjrzeć się z bliska) przedstawia oko w wersji naked (po lewej stronie) i z dwoma warstwami tuszu Cloudberry Excellength:
Uważam, że jest to dobra opcja dla tych, które oczekują wydłużenia, podkręcenia i dokładnego rozdzielenia rzęs. Ja jednak wolę "teatralny" efekt i chciałabym, żeby rzęsy były bardziej pogrubione i zyskały na objętości. Cloudberry Excellength Mascara od Lumene możecie kupić w sklepie Bodyland.pl. Obecnie kosztuje ona 42,50zł/7ml.
Silikonowe szczoteczki lubię, a efekt na oku bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńJa też już przyzwyczaiłam się do silikonowych szczoteczek :)
UsuńNie przepadam za takimi szczoteczkami, ale efekt rewelacyjny ;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy wcześniej takiej szczoteczki nie miałam :) Owszem, silikonowe praktycznie zawsze, ale trochę większe i z dłuższymi ząbkami.
Usuńefekt bardzo fajny:)
OdpowiedzUsuńTaki delikatny, ale nienachalny :)
UsuńDaje ładny efekt :)
OdpowiedzUsuńNie jest źle, zdarzają się dużo gorsze tusze :P
UsuńAle masz piękne rzęsy! Efekt maskary bardzo mi się podoba. Takich tuszy używam najchętniej :)
OdpowiedzUsuńTo zasługa RevitaLasha :) Ja częściej sięgam po te pogrubiające, bo moje rzęsy teraz trochę urosły i wydłużenie im niepotrzebne, ale takie maskary jak ta z Lumene są fajne do codziennego makijażu :)
UsuńTy i bez malowania masz piekne rzesy ;) Jednak fakt, ta maskara nie pogrubia ich zbytnio :)
OdpowiedzUsuńTo jedyna jej wada, ale tylko dla mnie - nie każda dziewczyna oczekuje spektakularnego pogrubienia :)
UsuńNie znałam tego tuszu. Oj, Twoje rzęsy są naprawdę bajeczne! :) Fakt, ja też wolę efekt teatralny, chociaż ta maskara mogłaby dobrze się sprawdzać w moim przypadku przy malowaniu rzęs dolnych.
OdpowiedzUsuńDo tuszowania dolnych rzęs jest mega! Te krótkie ząbki w szczoteczce świetnie się sprawdzają :)
UsuńZazdroszczę takich rzęsisk ;-))
OdpowiedzUsuńTo zasługa odżywki, wcześniej moje rzęsy były raczej mizerne :(
Usuńswietny efekt bardzo mi siępodoba ;)
OdpowiedzUsuńalez Ty masz długie rzęski :)
Bardzo ładny efekt daje ten tusz, jak dla mnie wystarczający na co dzień przy delikatnych makijażach :)
OdpowiedzUsuńJasne, na co dzień jest jak najbardziej okej :)
Usuńmi się taki efekt jak najbardziej podoba;)
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba, ale lubię mieć pogrubione rzęsy :)
UsuńMasz piękne rzęsy :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :*
UsuńNie miałam do czynienia z taką szczoteczką w tuszach i się zastanawiam czy umiałabym sobie nią pomalować rzęsy.
OdpowiedzUsuńJa na początku też miałam problemy z posługiwaniem się szczoteczką, ale z biegiem czasu nabrałam wprawy :)
UsuńTo świetnie, myślę, że też bym dała rady:)
UsuńFajna, prosta, silikonowa szczoteczka. Podoba mi się ten efekt na oku, chociaż ja też wolę jak tusz trochę bardziej zagęszcza rzęsy...
OdpowiedzUsuńdobrze, że napisałaś o tym, że tusz wydawał Ci się na początku zbyt suchy. Też właśnie kupiłam tusz, który ma pielęgnować moje rzęsy i po pierwszym użyciu pomyślałam, że chyba trafił mi się jakiś stary egzemplarz, ponieważ tusz był bardzo gęsty i suchy. Teraz wiem, że pewnie ma tak być :)
OdpowiedzUsuń