Pocałunek słońca - Benefit Sun Beam

Lato dobiega końca. Jesień zbliża się do nas wielkimi krokami - za oknem deszcz, wiatr, pogoda iście "barowa".. Nie pozwólmy, żeby jesienna słota popsuła nasze letnie nastroje.
Dlatego na poprawę humoru mam dla Was pocałunek słońca. Słoneczne promienie w płynie, o wdzięcznej nazwie Sun Beam.

Zdaję sobie sprawę, że kosmetyki Benefit są dla niektórych z Was niedostępne. Przede wszystkim ze względu na cenę, ale również z powodu małej ilości sklepów, w których można je kupić. W internecie jest wielu sprzedawców, którzy oferują Benefitowe cuda w zaskakująco niskich cenach. Warto jednak zastanowić się, czy wydając pieniądze, zamiast ekskluzywnego kosmetyku, nie dostaniemy tandetnej podróbki. Ale nie o tym miałam pisać :)


Wcześniej nie używałam rozświetlaczy, uważałam wszystkie tego typu kosmetyki za zbędne gadżety. W tym roku jednak często wystawiałam moją skórę na działanie promieni słonecznych. Ciało nabrało pięknego, brązowo-złotego odcienia, natomiast twarz musiałam chronić bardziej. Na każdy kontakt ze słońcem reagowała przesuszeniem. Postanowiłam więc zacząć wspomagać się pudrami brązującymi i rozświetlaczem.

Sun Beam jest zamknięty w niewielkiej buteleczce, zawierającej 13 ml kosmetyku. Do złudzenia przypomina lakier do paznokci. Wszystko utrzymane w złotej tonacji, pudełko bardzo solidne, trwałe. Za takie opakowanie musimy zapłacić w granicach 130 zł. Dużo? Oczywiście, że tak. Ale uwierzcie mi, jest wart każdej wydanej na niego złotóweczki.


Sun Beam to rozświetlacz w płynie, który na twarz nakładamy pędzelkiem, a potem rozcieramy i wklepujemy palcami. Kolor? Złoto, złoto i jeszcze raz złoto. Płynne złoto :)
Jest baaaardzo wydajny. Tylko niewielka kropla wystarczy, aby uzyskać świetny efekt rozświetlenia. Skóra wygląda na wypoczętą, zdrową, świeżą, pełną blasku, opalenizna jest ładnie podkreślona. Bez tandetnych, brokatowych drobinek. Najlepiej nakładać go pod łukiem brwiowym i na kości policzkowe. Uwaga! Ma lekkie właściwości brązujące, więc nie przesadzajmy z jego ilością. Kropelka w zupełności wystarczy :)


Konsystencja jest gęsta, ale kremowa i lekka, dzięki czemu kosmetyk świetnie rozprowadza się na twarzy. Trwałość jest powalająca. Nałożony na twarz rano, wieczorem nadal jest na swoim miejscu, a rozświetlające drobinki nie "wędrują" po całej twarzy.

Z racji tego, że w internecie jest znikoma ilość recenzji tego produktu, o sposobie użycia już nie wspomnę, napiszę Wam kilka słów na ten temat. Rozświetlacz raczej nie współpracuje z podkładem, więc musimy go nakładać na "gołą" skórę, albo na bazę. Nakładany na wykonany już makijaż, może narobić szkód. Więc jeszcze raz: nakładamy na twarz krem/bazę, potem rozświetlacz (w małych ilościach), a na koniec wykonujemy pełny makijaż.


Uważam, że Sun Beam jest naprawdę dobrą inwestycją, bo niewielka buteleczka będzie nam długo służyć. Efekt jest zniewalający, przepadłam już po pierwszym użyciu.. Trwałość zadziwia. Nie zapycha porów, nie podrażnia skóry, nie wyrządza żadnych szkód. Idealnie dopasowuje się do każdego rodzaju i odcienia skóry. Chciałabym wypróbować jeszcze różowej wersji kosmetyku - sławnego High Beam'a.

Miałyście do czynienia z kosmetykami Benefit?
Jak Wam się podoba efekt, jaki można uzyskać dzięki rozświetlaczowi Sun Beam?

18 komentarzy:

  1. nie miałam styczności z ta firmą..
    efekt wygląda dość ciekawie,ale bardziej ciekawa jestem jak wygląda na twarzy..
    wstyd się przyznać,ale jeszcze nie używałam rozświetlacza..

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym zobaczyć jak się prezentuje na twarzy :)
    Ja nigdy go nie miałam, nie używam też tego typu kosmetyków więc nawet jeśli się kiedyś na niego zdecyduję to najpierw kupię jakiś tańszy tego typu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny, pokażę go na twarzy, obiecuję, ale jak doleczę trądzik :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę te złote drobinki nie wyglądają na skórze, jakby się z Sylwka wróciło?
    Kochana może stworzysz taki wpis o tym, jak nie paść ofiara kosmetycznych oszustów? Kompletnie nie wiem, jak nie dać się nabrać na kremową, tudzież kolorową podróbę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnią się czcionką, czasem pędzelkami, no i przede wszystkim składem. Wystarczy dokładnie przyjrzeć się oryginalnym opakowaniom :)Ale najlepiej kupować w perfumeriach, gdzie są sprzedawane kosmetyki Benefit.

      Usuń
  5. Benefit jest marką na wyłączność w Sephorze, jestem w tej komfortowej sytuacji, że u mnie są ze 3 :D teraz mam rozświetlacz The Blam Mery Lou i bardzo mi przypasował, myślę, że starczy mi do końca życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, ja do najbliższej Sephory mam z 70 km :(

      Usuń
  6. Nigdy nie używałam rozświetlacza. Zawsze myślę, że do mojej przetłuszczającej się cery rozświetlacz to za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam przetłuszczającą się cerę, nie masz czego się obawiać :)

      Usuń
  7. Musi być świetny :) Chętnie zobaczę jak wygląda w użyciu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, ale on ślicznie błyszczy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiałam się ostatnio nad jakimś dobrym rozświetlaczem w płynie/kremie.. Kusisz tą opinią.. Jesli tylko będę miała możliwość - wypróbuję..

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie używałam rozświetlacza i przyznam szczerze że szkoda byłoby mi wydać 130 zł na taką buteleczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. nie znam ale prezentuję się fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. lubię rozświetlacze, ten kiedyś testowałam, ale nie przypadł mi specjalnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz! Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć :)

AddThis