Produkt, który jest bohaterem mojej dzisiejszej recenzji to nowe dziecko NIVEA - masełko do ust, zamknięte w mini-puszeczce, dostępne w czterech kuszących wersjach zapachowych. Kosmetyk, jak tylko pojawił się na Waszych blogach, niesamowicie mnie kusił, ale niestety, nie miałam do niego żadnego dojścia, oprócz zakupu przez internet. Na szczęście znalazłam go po jakimś czasie w Rossmannie i, nie zastanawiając się ani chwili, wrzuciłam go do koszyka. Wybrałam sobie to o zapachu karmelu, bo najładniej na mnie patrzyło ze sklepowej półki :)
O produkcie:
Zapewnia codzienną pielęgnację i ochronę przed pękaniem wrażliwej skóry ust. Jego natłuszczająca konsystencja zapewnia ochronę przed słońcem, mrozem i wiatrem.
Nawilżająca formuła z Hydra IQ zawierająca masło shea i olejek z migdałów zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację.
Dostępne cztery wersje zapachowe (masła mają identyczny skład, różnią się tylko aromatem):
- malina,
- wanilia i makadamia,
- karmel,- Original (wersja bezzapachowa).
Cena: ok. 10 zł
Dostępność: Rossmann, SuperPharm, apteki
Przyznam, że patrząc na skład, spodziewałam się twardej, trudnej do rozsmarowania, zapachowej wazeliny. Gdy jednak otworzyłam pudełeczko, mój palec zanurzył się w... maśle. Tak, miękkim, gęstym, słodko pachnącym maśle do ust. A jeżeli już mamy do czynienia z masłem, należy pamiętać, że nie rozsmarowujemy go na skórze, a lekko wklepujemy. Wtedy dopiero można zauważyć jego pielęgnacyjne właściwości.
Zapach jest mega słodki, czysto karmelowy. Pachnie podobnie do masy krówkowej, którą uwielbiam. Niestety, jest nietrwały. Czuć go tylko przez moment od nałożenia na usta. Potem znika. Ale jest tego plus - skłania mnie to do częstszego używania kosmetyku.
A jaki daje efekt? Jeżeli chodzi o działanie, jestem pozytywnie zaskoczona. Usta w ciągu kilku dni, z suchych i popękanych, stały się miękkie i dobrze nawilżone. Jeżeli nałoży się trochę więcej masełka, można uzyskać fajny efekt "nude". Nie podkreśla suchych skórek i nie klei się tak bardzo, jak inne tego typu produkty. Jest wydajne, bo przy kilkukrotnym smarowaniem nim ust w ciągu dnia, po 2 tygodniach zużycie jest znikome.
Warto też wspomnieć o opakowaniu, które jest bardzo praktyczne. Masło nie zostało bowiem zapakowane w tradycyjny słoiczek, w jakim możemy kupić np. Carmex, albo Tisane, a małą, płaską puszeczkę, której otwieranie nie sprawia problemu, a aplikacja jest znacznie łatwiejsza. Nic nie zostaje pod paznokciami, można bez problemu nabrać produkt tylko opuszkiem palca.
Jestem bardzo zadowolona z masełka i będę polować na inną wersję zapachową. Tym razem chcę spróbować wanilii & orzechów makadamia.
Próbowałyście już tego specyfiku? Jesteście zadowolone?
P.S.
Mam ogromną prośbę. Wszystkie dziewczyny, które posiadają Facebooka, niech klikną w link poniżej i zagłosują na mnie. Pomożecie? Liczę na Was!
https://apps.facebook.com/affinitone_foto/?id=l7ir7TEjC7X7JKZBUAp4u4fs8csCQTnuJOLJdk7A
Uwielbiam to masełko!
OdpowiedzUsuńJa mam od kilku dni malinowe ; ) Zapach jest cudny ^^
OdpowiedzUsuńuwielbiam je!:)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zakupić to cudo, zastanawiam się tylko karmel czy wanilia ? ;)
OdpowiedzUsuńPewnie cudnie pachnie, tylko ja jakoś nie mogę się przekonać do mazania paluchem w tym, a potem po ustach. ;p
OdpowiedzUsuńNa mnie Nivea średnio działa, ale lubię swoją malinową puszeczkę <3
OdpowiedzUsuńMiałam je wczoraj wziąśc ale się rozmyśliłam . Gupek ze mnie
OdpowiedzUsuńUwielbiam go :D
OdpowiedzUsuńMam, ale wole malinowa wersję ;)
OdpowiedzUsuńmam i uwielbiam !:)
OdpowiedzUsuńKliknęłam w FB, życzę powodzenia:)
OdpowiedzUsuńZostałaś otagowana, zapraszam do zabawy:)
ale mnie kusisz ;)
OdpowiedzUsuńpoluję na niego, choć i tak mam już za dużo tego wszystkiego do ust! :p
OdpowiedzUsuńMusze się skusic ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie kusi mnie to masełko:-)
OdpowiedzUsuńPiąty głos jest ode mnie, życzę powodzenia:-)
mmm..kuszące
OdpowiedzUsuńaj muszę sobie go sprawić ;)
OdpowiedzUsuńmam ta wersje i jestem nawet zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale przymierzam się do wersji malinowej:)
OdpowiedzUsuńA jak ono smakuje?
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji pomyślałam sobie ,,Zjadłabym!".
Mi też się podoba ale zamiast jednego peelingu mogliby dać jakieś masełko do ciała :) A jak nadal czaje się na malinowe masełko do ust :)
OdpowiedzUsuńMam trzy wersje tego masełka i kocham je wszystkie :))
OdpowiedzUsuńAle fajny ten balsam do ust. Mmm i w dodatku karmelowy! <3
OdpowiedzUsuńMam jajeczko z oriflam`u też karmelowe i ja uwielbiam!
Muszę wypróbować tą nowość. :)
Szkoda, że jest nie trwały, ale zapach karmelu - to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńja mam zwykłe i je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWanilia i orzechy mnie kuszą okropnie!
OdpowiedzUsuńjuż sobie wyobrażam jak to cudnie musi pachnieć:D
OdpowiedzUsuńajjj kuszą te masełka! ta wersja szczególnie! uwielbiam karmel :-)
OdpowiedzUsuńnie wszyscy lubią takie mazidła, bo trzeba użyć palca żeby nałożyć produkt na usta. osobiście mam 2 takie cudeńka i nie narzekam. muszę się skusić i na to :) ale najpierw wykończyć te co mam :)
ależ wy kusicie! Ale chyba najchętniej bym się skłaniała ku malinowej ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam je, juz koncze opakowanie i poluje na malinowa wersje ;)
OdpowiedzUsuńA potem ta parafina ląduje w żołądku. Tez miałam na ten balsam ochotę, ale własnie ta parafina mnie odstraszyła.
OdpowiedzUsuń