Recenzja: NIVEA Q10 - ujędrniający żel antycellulitowy


Moja przygoda z NIVEA Q10 zaczęła się 8 sierpnia, kiedy zmęczona po długiej podróży powrotnej z wakacji, zajęłam się rozpakowywaniem rzeczy z walizek. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam sobie "-Co u licha?", przestraszona, że w tym bałaganie będę musiała przyjmować gości. Miło się rozczarowałam, gdy pobiegłam otworzyć, a za drzwiami ujrzałam moją Panią listonosz, trzymającą w dłoni dość pokaźnych rozmiarów kopertę. Byłam bardzo ciekawa zawartości, dlatego czym prędzej zabrałam się za otwieranie koperty. Co znalazłam w środku? Długo i bardzo niecierpliwie wyczekiwany ujędrniający antycellulitowy żel, masę próbek i gadżet, który kilkakrotnie przydał się na plaży - dmuchaną piłkę. Od razu wzięłam się za testowanie, wcześniej czytając sposób użycia i obietnice, które żel ma spełnić.


Okazało się, że po 2 tygodniach stosowania będę miała widocznie gładką skórę, a po 3 tygodniach zmniejszy się cellulit. Po otwarciu tubki w moim ulubionym, niebieskim kolorze, urzekł mnie równie piękny, niebieski kolor żelu, który podbił moje serce delikatnym, aczkolwiek wyrazistym, lekko kwiatowym zapachem, który przez kolejne 21 dni umilał mi każdą aplikację kosmetyku na skórę.


Przyznam się bez bicia, że od tego kosmetyku nie wymagałam wiele, ponieważ testowałam wcześniej już kilka kremów, które miały cudownie wygładzić moje uda, brzuch i pośladki, a po cellulicie nie zostawić najmniejszego śladu. Niestety, żaden z nich nie spełnił moich oczekiwań. Zupełnie inaczej było z ujędrniającym żelem antycellulitowym z serii NIVEA Q10. Każdego dnia czekałam na wieczorną kąpiel, kiedy to z ogromną przyjemnością, smarowałam problematyczne miejsca niebieską mazią. Mimo rzadkiej konsystencji, wchłaniała się za każdym razem błyskawicznie, pozostawiając moją skórę gładką, nawilżoną i pachnącą, bez tłustego filmu. Opakowanie było bardzo wygodne, ułatwiało wydobycie odpowiedniej ilości żelu.


Kładąc się do łóżka, uwielbiałam dotykać mojej skóry, wręcz nie mogłam uwierzyć, że zwykły kosmetyk może tak fantastycznie działać! Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ujędrniający żel, uwaga - DZIAŁA!


Po ponad trzech tygodniach codziennego smarowania ud, brzucha i pośladków tym kosmetykiem, zauważyłam widoczne wygładzenie skóry. Cellulit nie zniknął, ale znacznie się zmniejszył. Jestem pozytywnie zaskoczona tym produktem, dziękuję firmie NIVEA za udostępnienie mi żelu do testów, dzięki Wam znalazłam nowego przyjaciela, który na pewno zostanie ze mną na dłużej! :)


23 komentarze:

  1. Cellulitu nie mam na szczęście ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przepadam za Nivea, ale słyszałam spoko opinię na temat kilku produktów z tej serii ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba się skuszę, bo również mam problemy z cellulitem i nie umiem się go pozbyć :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja także walczę z cellulittem, ale już zwątpiłam, że uda mi się go zwalczyć kosmetykami...

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba każda z nas już zwątpiła, że kosmetykami zabijemy cellulit... może on po prostu powinien istnieć razem z nami na naszych udach ?:CCC

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak skończy mi się peeling z Bielendy zastanowię się nad tym żelem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O patrz a ja się nie zalapalam do testowania olejku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. a ten żel wygląda dość fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że działa ;)
    To najważniejsze, bo ta seria chyba jest troszkę droższa z tego co się orientuję..

    OdpowiedzUsuń
  10. działa, działa też go testuje :) i efekty widzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałam dużo pozytywnych opinii na jego temat, więc chyba faktycznie warto wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  12. no ciekawe czy u mnie by sobie poradził, jakoś mi się wydaje, że Nivea jest za słaba do tego typu spraw, wole Eveline, ale mogę się mylić

    OdpowiedzUsuń
  13. nivea - lubię to ;) obserwujemy? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja niestety nie załapałm się na testy tego żelu a bardzo chciałam. Może go sobie kupię na wygładzenie skóry. Ja nie przepadam za bardzo za Eveline, ponieważ albo chłodzi na maksa albo parzy na maksa. Tego rozgrzewającego to jeszcze jeszcze mogę używać, ale chłodka to NIE

    OdpowiedzUsuń
  15. a ja tam nie żałuje sobie żelu pod prysznic:D

    OdpowiedzUsuń
  16. zazdroszcze :) super że sie sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oooo muszę go zakupić! Bo do tej pory żaden z tego typu kosmetyków nie działał

    OdpowiedzUsuń
  18. własnie mi sie przypomniało zeby Ci napisać:) ten OS co go zużyłam to nie jest z tych wielkich zakupów OS tylko z zakupów z lipca:) takze 1,5 miesiaca zużywałam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nieraz miałam go w łapkach, ale zawsze odkładałam, tym razem go już na pewno kupię ! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Brzmi ciekawie :) Bardzo ładny nagłówek ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz! Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć :)

AddThis